Zdaniem Zbigniewa Raszewskiego, autora książki pt. "Pamiętnik gapia. Bydgoszcz, jaką pamiętam z lat 1930-1945", takiego wydarzenie jak "egzekucja harcerzy, dyżurujących jakoby w Gimnazjum Kopernika we wrześniu 1939 roku, nie było".
Raszewski pisze: "Egzekucji miały - tak twierdzi wielu autorów - dokonać w Parku Kochanowskiego wojska niemieckie wkraczające na Bielawki (...). Otóż stwierdzam kategorycznie, że wszystko to jest wytworem ludowej wyobraźni".
Powołuje się na badania prowadzone przez swojego przyjaciela Leszka Michalskiego, który miał poświęcił wiele lat życia na sporządzenie listy harcerzy bydgoskich poległych i zmarłych w latach 1939-1945. Przypomina też, że wtedy, kiedy Niemcy zajmowali miasto, mieszkał niedaleko parku, w kamienicy na rogu ul. 20 Stycznia i alei Mickiewicza.
"Byłoby niepodobieństwem, żeby się tam odbyła masowa egzekucja bez naszej wiedzy. A że miała się tam rzekomo odbyć, dowiedzieliśmy się po wojnie!" - pisze Raszewski.
Pomnik w Parku Jana Kochanowskiego odsłonięto 24 stycznia 1970 roku. Autorem jest Józef Makowski
(fot. Hanna Sowińska)
Czy wytworem "ludowej wyobraźni" jest też historia o harcerzach, którzy mieli przebywać w podziemiach kościoła pw. św. Ignacego Loyoli na Starym Rynku? Ślady "krwawej legendy" prowadzą do pierwszych publikacji, które ukazały się w 1945 r. W wydanej wtedy broszurze pt. "Groby mówią" (praca zbiorowa) Jan Fabiszewski pisze, że w okolicy parku Kochanowskiego miał od kuli (polskiej?) zginąć dowódca wojsk niemieckich. Szukając sprawy Niemcy natrafili na przebywających w jednej z piwnic 50 gimnazjalistów. Przyrzekli darować życie, pod warunkiem, że zgłosi się sprawca.
"Uczeń, który zastrzelił Niemca, wystąpił. Niemcy danego przyrzeczenia nie dotrzymali. Poprowadzono wszystkich 50 do rowów przeciwlotniczych w parku Kochanowskiego" - pisze Fabiszewski.
Nasuwa się pytanie: skoro zginął "dowódca wojsk niemieckich" to dlaczego nie znamy jego nazwiska. Z pewnością musiał o tym pisać "Deutsche Rundschau"!
W wydanej w 1977 r. publikacji pt. "Z okupacyjnych dziejów Bydgoszczy" Edmund Pyszczyński wymienia wiele adresów w centrum miasta, w których doszło do masowych egzekucji. O parku Kochanowskiego i znajdujących się tam rowach strzeleckich pisze jedynie w kontekście miejsc, w których miały odbywać się ekshumacje, i z których nie zachowały się protokoły.
Z kolei Wiesław Trzeciakowski, autor książki pt. "Śmierć w Bydgoszczy 1939-1945" (wydanie III) twierdzi, powołując się na zeznania jednego ze świadków na procesie Wernera Kampego, że 50 gimnazjalistów zabito w ratuszu już 5 września, a ich ciała zakopano trzy dni później w rowach w parku przy ul. Paderewskiego. Informacje o masowym grobie miała przekazać w 1945 r. Wanda Cieszyńska, szwagierka Adriana Sikorskiego, zarządcy Cmentarza Nowofarnego.
Hanna Sowińska
GAZETA POMORSKA