Artur Górski pisze z prędkością karabinu maszynowego. Dość powiedzieć, że w ubiegłym roku ukazały się cztery jego nowe książki. Przy takim tempie pracy poziom musi być różny. Z ubiegłorocznej twórczości Górskiego miałem okazję przeczytać jedynie „Przemytnika”, opowieść siedzącego za kratami szmuglera narkotyków. Temat, przyznaję, frapujący, lecz wykonanie, delikatnie mówiąc, dalekie od ideału.
W tym roku Artur Górski karabin maszynowy zamienił na zwykły. Dopiero pod koniec września na półki księgarskie trafił pierwszy tegoroczny tom tego autora. Z satysfakcją zauważam, że zmiana broni strzeleckiej wpłynęła na celność ognia.
Przede wszystkim Górskiemu udało się idealnie wstrzelić w temat. Jewgienij Prigożyn najpierw zafundował Rosji i światu dwa gorące dni w trzeciej dekadzie czerwca, gdy wydawało się, że jego najemnicy są bliscy podboju Moskwy i usunięcia z Kremla Władimira Putina. Potem jednak nastąpiła błyskawiczna zmiana nastrojów, wstrzymanie przez Prigożyna wagnerowców maszerujących na Moskwę i jego rzekome pojednanie z Putinem. Równo dwa miesiące później rosyjski oligarcha już nie żył, wraz z najbliższymi współpracownikami stając się ofiarą katastrofy lotniczej…
A jeszcze miesiąc później polski dziennikarz, były korespondent wojenny z Bałkanów, pisarz sensacyjnej beletrystyki i literatury faktu, wydaje książkę, w której Prigożynowi i Grupie Wagnera oczywiście poświęca sporo miejsca. Jednak nie tylko wagnerowcy i ich najwyższy szef są tematem tej książki. Artur Górski postawił przed sobą cel bardziej ambitny. Tom rozpoczyna obszerna opowieść o ojcu chrzestnym współczesnych „pracowników” PMC (Private Military Companies - prywatne firmy militarne), Francuzie Bobie Denardzie. Ten kondotier, zmarły spokojnie w swoim łóżku w 2007 roku, wcześniej zasłynął jako twórca i dowódca najemniczych oddziałów w wielu państwach Afryki - od Konga (secesja Katangi) we wczesnych latach 60. poczynając, a na Komorach w latach 90. kończąc, na którym to archipelagu Denard korzystał z iście sułtańskich (przeszedł na islam) zaszczytów i dobrobytu.
Sporo uwagi poświęca także Górski amerykańskim PMC - na czele z Blackwater, prywatną agencją ochrony, a de facto armią, utworzoną i kierowaną przez Erika Prince’a w Północnej Karolinie. Podobnie jak Denard, w różnych okresach mniej lub bardziej oficjalnie, współpracujący z rządem francuskim, zaś Grupa Wagnera z rządem rosyjskim, Blackwater rosła w siłę dzięki kontraktom z armią USA. A przygasła po słynnej masakrze w 2007 roku w Bagdadzie, kiedy to najemnicy z Blackwater pod wpływem stresu otworzyli ogień do irackich cywili, zabijając 14 osób.
Znać, że pisząc o PMC, Artur Górski czuł się w swoim żywiole. Dzięki temu powstała książka interesująca i pouczająca zarazem. A że niezbyt głęboka, to do przeczytania dla szerokiej grupy odbiorców.
Artur Górski, Grupa Wagnera i inne prywatne armie świata, Wydawnictwo Filia, Warszawa 2023.
Zobacz Q&A z Mandaryną !
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?