Zaginiona Ania Janowska. Zagadka zaginięcia dziewczynki w centrum Łodzi. Dziecko przepadło bez śladu
Anię widziano w okolicach łódzkiego Centralu
- Mieszkaliśmy blisko, w zasadzie po przeciwnej stronie ulicy - dodaje Krzysiek.
Pani Zofia była wychowawczynią Ani. Od pierwszej klasy. Może o niej powiedzieć jedno: była wspaniałą dziewczyną.
- Zresztą cała klasa była bardzo fajna, bardzo mile ją wspominam - mówiła nam pani Zofia. - Prowadziłam ją od pierwszej do ósmej klasy.
16 września rodzice kupili Ani espadryle - białe, płócienne buty ze zrobioną ze sznurka podeszwą. Wtedy było to marzenie każdej dziewczynki. Ania założyła na nogi espadryle i ok. godz. 13 wyszła z domu. Miała iść do apteki po krople do oczu, robione na zamówienie. Po drodze miała jeszcze kupić kiszoną kapustę. Do apteki, która znajdowała się w budynku nie istniejącego już domu handlowego Juventus nie miała daleko. Mieszkała przy al. Kościuszki. Wystarczyło przejść na drugą stronę ulicy. Potem dziewczyna miała pójść na małe targowisko znajdujące się koło Domu Handlowego „Central”. I tam w jednym z warzywniaków kupić kapustę. Potem miała wrócić do domu.