50 lat temu w Monachium polscy piłkarze zostali mistrzami olimpijskimi. Czym się dziś zajmują, jak im się wiedzie? ZDJĘCIA
ZYGMUNT ANCZOK (ur. 1946, Lubliniec, obrońca, podczas IO: Górnik Zabrze)
Gdyby nie kontuzje, mógłby osiągnąć większe sukcesy (nie zagrał na mundialu). Po przygodzie trenerskiej przez kilkanaście lat prowadził sklepik ogólnospożywczy. Jednocześnie przez sześć lat był taksówkarzem (pracował na pół etatu). Przez jedną kadencję był radnym w Lublińcu. Od 12 lat wiedzie żywot emeryta. Był przewodniczącym 10-osobowej Rady Sportu przy burmistrzu Lublińca, kibicuje miejscowej Sparcie, jeździ na mecze Górnika Zabrze i reprezentacji, bawi się w domowego konserwatora, kiedyś lubił zbierać grzyby. Miał problem z biodrem, w 2000 roku wstawiono mu endoprotezę. Z żoną Marią doczekał się córki Katarzyny (jest rehabilitantką) i syna Krzysztofa (pracuje w prywatnej firmie), a także trzech wnuczek i tyluż wnuków (16-letni Szymon, syn Katarzyny, trenuje w akademii piłkarskiej). 23 kwietnia obchodził z żoną 55-lecie ślubu. - Przed pięcioma laty dzieci zafundowały nam wyjazd na Majorkę. Dopóki człowiek chodzi, trzeba korzystać z życia - mówi. Teraz ma problemy ze zdrowiem.