Spis treści
Ks. Ignacy Skorupka. Kapłan o pięknej duszy
"Młody i pięknej powierzchowności kapłan, który jeszcze piękniejszą miał duszę" – powiedział niegdyś ordynariusz archidiecezji warszawskiej kardynał Aleksander Kakowski. Słowa te odnosiły się do ks. Ignacego Skorupki, bohatera Bitwy Warszawskiej 1920 roku i jednego z najsłynniejszych jej symboli.
Był początek 1920 roku, kiedy wobec zbliżającej się do bram stolicy bolszewickiej nawały ks. Ignacy Skorupka zwrócił się do władz kościelnych o zgodę na objęcie funkcji kapelana. Początkowo został kapelanem garnizonu praskiego, później, również na własną prośbę, mianowano go kapelanem lotnym I batalionu 236 pułku piechoty Armii Ochotniczej, składającego się głównie z młodzieży gimnazjalnej i akademickiej. W swojej posłudze duchowny spowiadał żołnierzy wyruszających na front, wspierał ich słowem i modlitwą, dawał wiarę w zbliżające się zwycięstwo.
Pierwsza i ostatnia bitwa
13 sierpnia wraz ze swoim batalionem, który ostatecznie włączono w skład 36. pułki piechoty Legii Akademickiej wyruszył do Ossowa, znajdującego się na linii frontu. Na miejsce dotarli około północy.
Już następnego dnia słabo wyszkoleni i nie najlepiej uzbrojeni młodzi ochotnicy ruszyli stawić czoła śmiertelnemu wrogowi. Ksiądz nie musiał być na linii. Poprosił jednak dowódcę, aby pozwolono mu pójść z żołnierzami i wziąć udział w pierwszej bitwie. Tak też się stało. Duchowny szedł wraz z pierwszą kompanią i jej dowódcy ppor. Mieczysławie Słowikowskim. Był to pierwszy i jednocześnie ostatni bój ks. Ignacego Skorupki.
Śmierć i legenda
Na temat okoliczności śmierci duchownego pojawiło się wiele, często sprzecznych, relacji czy nawet legend. W komunikacie Sztabu Generalnego Wojska Polskiego z 16 sierpnia poinformowano, bohaterskiej śmierć ks. kapelana Ignacego Skorupki, który "w stule i z krzyżem w ręku przodował atakującym oddziałom".
Wbrew tej wersji, kapłan jednak nie prowadził natarcia z krzyżem w ręku, ale padł od kuli wroga, kiedy udzielał pomocy i namaszczenia chorych konającemu żołnierzowi.
Jeszcze inaczej moment ten zapamiętał ppor. Słowikowski: "Spojrzałem na idącego obok mnie księdza Skorupkę. Szedł wyprostowany, a usta jego poruszały się lekko. Prawdopodobnie odmawiał modlitwę, błagając Królową Polski o zwycięstwo [...]. Za nami z okrzykiem »hurra« biegła kompania. Zdawało mi się, że ksiądz Skorupka potknął o bruzdę i upadł na ziemię".
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Pogrzeb kapelana
Wojskowy nie wiedział wtedy jeszcze, że kapłan nie potknął się, a został śmiertelnie ranny. Sytuację tę przypomniał sobie po ustaniu walk, kiedy ksiądz nie wrócił do swojej posługi kapelańskiej. Podjęto wówczas decyzję o przeszukaniu pobojowiska. Według relacji ppłk. Zygmunta Dobrowolskiego, księdza znaleziono "leżąc[ego] na twarzy, z rozpostartymi rękami, spod palców prawej ręki wyzierał filetowy krzyż stuły".
Wkrótce jego ciało zostało przewiezione do Warszawy. "Głowę obandażowano, widoczny był przebity bagnetem policzek. W przekłutej bagnetem dłoni kapłan trzymał krzyż, pozostał bez butów. Zwłoki wielokrotnie skłute były bagnetami, szczególnie brzuch stanowił jedną wielką ranę, w której zakrzepła materia sutanny i bielizna, tak że nie można było ciała przebrać do pogrzebu. [...] Na kapelańską poszarpaną sutannę, tę z pobojowiska, nałożono tylko ornat" – opisuje portal histmag.org.
Uroczystości pogrzebowe księdza Skorupki odbyły się 17 sierpnia w kościele garnizonowym przy ul. Długiej w Warszawie. Trumna z ciałem duchownego została udekorowana przez gen. Józefa Hallera nadanym mu pośmiertnie Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari. Następnie duchowny spoczął na Powązkach.
Duchowy ojciec zwycięstwa nad bolszewikami
Z czasem śmierć kapelana przybrała formę narodowego mitu. Jego bezpośredni dowódca ppor. Słowikowski wyraził przekonanie, że to właśnie dzięki niemu nad Wisłą dokonał się cud.
"Gdy w nocnej ciszy rozmyślałem nad ciężkim bojem i nad całością wydarzeń dnia, doszedłem do przekonania, iż zwycięstwo zawdzięczamy przede wszystkim wielkiej i ofiarnej pracy ks. Skorupki, by zaszczepić w sercach ochotników wiarę w zwycięstwo i w pomoc Boską. Czyż to nie silna wiara trzymała ich i kazała walczyć do upadłego? Słabo wyszkoleni, nieumiejący strzelać ani walczyć bagnetem, szli do szturmów jak starzy żołnierze. Ojcem duchowym zwycięstwa był kapelan" – wskazywał.
"Nigdzie nie wspomniano, że to on wpajał w serca ochotników wiarę w nasze zwycięstwo, wiarę w pomoc Najświętszej Maryi Panny. Że to on głosił, iż dzień 15 sierpnia, dzień święta Wniebowzięcia, będzie dniem naszego zwycięstwa" – podkreślał.
dś