W poniedziałek (5 czerwca) Sąd Okręgowy w Lublinie uznał, że oświadczenie lustracyjne Stanisława Kierońskiego złożone 18 października 2010 roku jest niegodne z prawdą. Wobec Kierońskiego sąd orzekł utratę prawa wybieralności w wyborach do Sejmu, Senatu, Parlamentu Europejskiego oraz w wyborach samorządowych na okres czterech lat. Dodatkowo, wiceprzewodniczący Rady Miasta Lublin ma zakaz pełnienia funkcji publicznych.
Geneza poniedziałkowego orzeczenia sięga końcówki lat 70. i wiąże się z budynkiem przy ul. Bernardyńskiej 14 (wówczas ul. Dąbrowskiego 14) zlokalizowanego przy szkole im. Vetterów. W 1977 r. władze postanowiły przekształcić budynek z mieszkalnego na szkolny dom kultury. Budynek miał strategiczne znaczenie dla służb komunistycznych, bo przylegał do pomieszczeń zajmowanych przez klasztor jezuitów. Funkcjonariusze SB stale interesowali się duchownymi i zlecili zainstalowanie podsłuchów w klasztorze. I to się udało. Kable zostały poprowadzone po zewnętrznym murze budynku przy ul. Dąbrowskiego 14.
I w tym miejscu historii pojawia się postać Stanisława Kierońskiego. W kwietniu 1980 r. remont budynku dobiegł końca i od 1 września swoją działalność ma zainaugurować tam szkolny dom kultury, na którego dyrektora wybrano właśnie Kierońskiego.
- 22 kwietnia 1980 r. został zarejestrowany przez wydział „T” Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Lublinie, jako kandydat na kontakt operacyjny o pseudonimie „K”, a jego dalsze „opracowanie” powierzono funkcjonariuszowi Janowi Borowikowi – mówił przewodniczący składu orzekającego, sędzia Jarosław Kowalski.
Borowik ustalił, że chociaż Kieroński był aktywnym uczestnikiem wydarzeń marcowych w 1968 r. to po ukończeniu studiów i rozpoczęciu pracy zmienił swój stosunek do władzy ludowej. Wstąpił do PZPR, a Służba Bezpieczeństwa korzystała z jego wiedzy. Dlatego, gdy 1 września 1980 roku Kieroński zostaje dyrektorem SDK zapada decyzja by pozyskać go, jako kontakt operacyjny. Formalnie zostaje zarejestrowany w październiku 1980 r. Wówczas Kieroński zgadza się na pomoc esbekom i własnoręcznym podpisem zobowiązuje się do zachowania tajemnicy treści rozmów z funkcjonariuszem SB.
– Mieliśmy tu do czynienia z formą współpracy, jaką był kontakt operacyjny. Sprowadzał się do mniej formalnego powiązania z SB, ale stanowił również formę współpracy z tą służbą – wyjaśniał sędzia Kowalski.
Co konkretnie robił Kieroński?
SB zależało, żeby nikt nie dowiedział się, że w pomieszczenie klasztoru zamieszczony jest podsłuch. Te kwestie techniczne wymagały stałego nadzoru i to właśnie było jego zadaniem. Już podczas pierwszej rozmowy z funkcjonariuszem SB Kieroński poinformował o mającym nastąpić w roku kolejnym remoncie elewacji budynku, a także że nieużywany będzie strych, gdzie znajdowała się skrytka ze wzmacniaczem do podsłuchu.
Stanisław Kieroński funkcję dyrektora SDK pełnił przez trzy lata – do 31 sierpnia 1983 r. Wtedy też, w związku z tym, że utracił zdolność do dostarczania informacji, jego współpraca została zakończona. Przez trzy lata Kieroński obył 20 spotkań z funkcjonariuszem SB, podczas których: umożliwiał mu przegląd pomieszczeń, informował o planowanych remontach i nowozatrudnionych osobach, planie zajęć domu kultury. Co ważne, Kieroński wprowadzał do budynku techników SB, tworząc im „legendę” (np. utrzymując, że to hydraulicy).
- Za udzielaną pomoc Stanisław Kieroński otrzymywał gratyfikację materialną. Były to m.in. dwa kryształowe wazony, gazowa zapalniczka i pokojowa antena telewizyjna – wyliczał sędzia Jarosław Kowalski.
Sprawa agenturalnej przeszłości Kierońskiego zaczęła wychodzić na jaw, kiedy w 2020 r. prokurator wszczął postępowanie w po wylosowaniu dokumentów Kierońskiego przez komputer, który typuje osoby do weryfikacji. Zbieranie materiału dowodowego trwało dwa lata. We wrześniu 2022 r. do Sądu Okręgowego w Lublinie wpłynął wniosek prokuratury o wszczęcie postępowanie w tej sprawie, a w listopadzie sąd się do niego przychylił.
- Nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem, nie donosiłem na nikogo i nie podpisałem żadnych zobowiązań o współpracy. Moje oświadczenie lustracyjne jest zgodne z prawdą – mówił wówczas Stanisław Kieroński.
Wiceprzewodniczący lubelskiej rady miasta utrzymywał, że cała sprawa ma związek ze zbliżającymi się wyborami samorządowymi.
- Składałem oświadczenia w 2010 roku i następnych latach, a dzisiaj nagle pojawiają się wątpliwości co do nich - zastanawiał się w listopadzie 2022 r. Kieroński.
Wyrok jest nieprawomocny, Stanisławowi Kierońskiemu przysługuje apelacja. Chcieliśmy zapytać, czy ją złoży, ale nie odbierał od nas telefonu. Jeśli fałszywe oświadczenie lustracyjne zostanie potwierdzone prawomocnym wyrokiem sądu, wówczas mandat Stanisława Kierońskiego zostanie wygaszony.
Stanisław Kieroński zasiada w Klubie Radnych Prezydenta Krzysztofa Żuka. W tej kadencji pełni funkcję jednego z trzech wiceprzewodniczących Rady Miasta. Ponadto jest członkiem Rady Krajowej Nowej Lewicy. Jak czytamy w Biuletynie Informacji Publicznej IPN był członkiem PZPR od 1977 roku do rozwiązania formacji w 1990 r.. W latach 1983-1987 piastował stanowisko zastępcy kierownika Wydziału Nauki, Oświaty i Postępu Naukowo-Technicznego Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Lublinie.
- Za nami 3. edycja Świdnik Air Festivalu. Zobacz fotorelację
- Tamara Łempicka trafiła na Zamek, a minister Gliński rozmawiał o operze
- Noc Kultury przeszła ulicami miasta pomimo zimnego wieczoru. Zdjęcia i relacja
- Bogdan Semenovych wygrał 10. PKO Półmaraton Solidarności. Zobacz zdjęcia z trasy
- Lublin ma już szóstego koziołka! Zobacz zdjęcia
- Za nami XV Ogólnopolski Turniej Nalewek „Dworu Anna”. Zobacz zdjęcia