Ten uczeń II gimnazjum w Rzeszowie, zapalony harcerz i członek Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” prowadził wytężoną pracę samokształceniową i szkoleniową, która ukształtowała jego postawę patriotyczną. Już wówczas wykazywał wybitne zdolności organizacyjne oraz przywódcze.
„Jeleński”
Dostrzegł je także Józef Piłsudski, który zaliczył Lisa-Kulę do grupy konspiratorów, którzy „buławę marszałkowską noszą w tornistrze”. Oficer ten za sprawą swojej sumiennej służby w szeregach Związku Strzeleckiego (od 1912 r.), 1 pułku piechoty Legionów (potem I Brygadzie Legionów), Polskiej Organizacji Wojskowej i w szeregach odrodzonego Wojska Polskiego stał się dla całego pokolenia wychowanego w okresie II RP wzorem ofiarności i poświęcenia, ale także zaangażowania w służbie dla Ojczyzny. W trakcie kryzysu przysięgowego (1917 r.) został wcielony do cesarsko–królewskiej armii i formalnie zdegradowany do stopnia sierżanta. Służąc na froncie włoskim prowadził wśród żołnierzy działalność konspiracyjną. Z powodu odniesionych ran trafił do szpitala. Następnie podjął działalność podziemną na terenie kraju w ramach Polskiej Organizacji Wojskowej. Od lutego 1918 r. miejscem jego aktywności była Ukraina, przez którą przewijały się wielkie rzesze ludzi oraz na której stacjonowały jednostki wojskowe państw centralnych (Austro– Węgier i Niemiec). Będąc od lipca 1918 r. dowódcą Komendy Naczelnej nr 3 POW w Kijowie, kierował jej działalnością wywiadowczą (obejmującą wywiad wojskowy i polityczny), jak i agitacyjno–organizacyjną. Już wówczas Lis–Kula, występując pod pseudonimem „Jeleński”, podjął współpracę z rosyjskimi kręgami o antybolszewickim nastawieniu. Przeciwdziałał też bolszewickiej agitacji wśród żołnierzy oraz ludności cywilnej oraz hamował pracę wywiadu rewolucyjnej Rosji. W trakcie konfliktu zbrojnego z Ukraińcami w obliczu znacznej przewagi militarnej wroga rozproszył swój oddział i dotarł do Lublina. Po awansowaniu na majora objął dowództwo II batalionu 23 pułku piechoty.
Powstanie zamojskie
Mniej znaną kartą jego biografii pozostaje jego działalność wymierzona w bolszewików, którzy po zwycięstwie rewolucji październikowej zagrażali odradzającemu się państwu polskiemu. W końcu 1918 r. trafił do Zamościa, gdzie zrewolucjonizowani żołnierze WP wraz z przedstawicielami miejscowej ludności podnieśli bunt, zajmując znaczną część miasta. Wydarzenia te nabrały bardzo niebezpiecznego charakteru, gdyż stanowiły najpoważniejszą próbę zbrojnego wystąpienia przeciwko władzy państwowej i wojsku u progu odradzającej się Rzeczypospolitej. W historiografii komunistycznej zyskały one miano tzw. powstania zamojskiego. Wybuch rebelii był następstwem prowadzonej w sposób planowy bolszewickiej akcji propagandowej o cechach dezintegrujących wymierzonych w szeregi WP. U jej podstaw leżało przekonanie, iż tworząca się armia i całe państwo polskie jest przeszkodą „w eksporcie rewolucji”. Dlatego też za sprawą specjalnie wysyłanych agitatorów komuniści starali się zanarchizować jej szeregi, głosząc hasła antymobilizacyjne oraz nasilające przypadki dezercji. Innym elementem tej szkodliwej operacji było nakłanianie żołnierzy WP do przechodzenia na stronę czy „bratania się” z Armią Czerwoną. Poddając się takiej atmosferze z inspiracji bolszewików utworzono Radę Żołnierską w stacjonującym w Zamościu 35 pułku piechoty. Na jego czele stanął kpr. Piotr Grabczak, który podjął próbę wywołania zbrojnego powstania. 28 grudnia 1918 r. kilkuset żołnierzy wyszło z koszar z przypiętymi czerwonymi kokardkami i czerwonym sztandarem, kierując się w stronę ratusza. Powołano Czerwoną Gwardię, jednakże co istotne dla przebiegu całej rebelii, nie przejęto magazynów broni i amunicji, jak również aresztu. Buntownicy zajęli jednak więzienie, aresztowali komendanta miasta (mjr. Stanisława Tessaro–Zosika), rozbili oddział żandarmerii. Zasadniczo prawie całe miasto – z wyjątkiem koszar i sądu znalazło się w posiadaniu zrewoltowanych żołnierzy. Z odsieczą do Zamościa skierowano mjr. Lisa– Kulę, który śmiałym manewrem taktycznym zaskoczył „rewolucjonistów”. Drogą kolejową podległa mu jednostka dotarła w okolice miasta (wysiadając na ostatniej stacji przed Zamościem). Następnie wzdłuż torów skierował „wprost na dworzec” lokomotywę w „dwoma ciężkimi karabinami maszynowymi i dwiema sekcjami piechoty”. Pozostałe siły dzieląc na grupy skierował w stronę miasta, nakazując używania „przede wszystkiem ręcznych granatów, by hukiem ich zdemoralizować przeciwnika”. Wspomniany plan przyniósł oczekiwany rezultat w postaci szybkiego i bez strat zajęcia zarówno dworca kolejowego, jak i całego miasta (w ciągu zaledwie pół godziny). Następnie jednostka dowodzona przez Lisa– Kulę przywróciła w Zamościu ład i porządek. W ciągu kilku dni wyłapano niedoszłych rewolucjonistów. Rozstrzelano 20 żołnierzy i aresztowano 312 gwardzistów.
„Cnoty żołnierza legionowego”
Po tej akcji Leopold Lis–Kula wyruszył na front ukraiński. Zginął w boju z Ukraińcami pod Torczynem (6 marca 1919 r.). Już za życia wykazując niebywałe umiejętności i determinację w działaniu – pomimo młodego wieku - stał się postacią legendarną. Legendzie tej sprzyjał fakt, iż domeną Lisa–Kuli był wywiad i dywersja, w organizowaniu których wykazywał on wielką skuteczność. Pogrzeb ppłk. Lisa–Kuli na cmentarzu Pobitno w Rzeszowie (16 marca 1919 r.) przerodził się w wielką manifestację patriotyczną. W 1932 r. w rodzinnym Rzeszowie wystawiono mu staraniem społecznym pomnik. W uroczystości tej uczestniczył prezydent RP Ignacy Mościcki. Podczas jego otwarcia gen. Edward Śmigły-Rydz, tak charakteryzował służbę L. Lisa–Kuli dla Ojczyzny: „skoncentrował w sobie wszystkie cnoty żołnierza legionowego. Polska wybrała właśnie postać płk. Lisa–Kuli, aby pokazać przyszłym pokoleniom, jakich miała żołnierzy”. Pamięć o jego bohaterstwie miała też być łącznikiem „między nami a przyszłemi pokoleniami, kiedy nas już nie będzie”. Dla całej generacji młodzieży wzrastającej i uformowanej w okresie międzywojennym pozostawał on symbolem i wzorem do naśladowania.
Skazany na zapomnienie
Po klęsce militarnej Polski we wrześniu 1939 r., pomnik podzielił los innych zabytków i pamiątek polskiej kultury oraz państwowości. Został zniszczony przez Niemców w nocy z 10 na 11 kwietnia 1940 r. Po zakończeniu wojny komuniści nie odbudowali go, skazując pamięć o płk. Licie–Kuli na zapomnienie. Stan taki oficjalnie trwał przez kilkadziesiąt lat. Dokonania płk. Lisa-Kuli zaczęto przypominać w ramach wypełniania tzw. białych plam w polskiej historiografii w drugiej połowie lat 80. XX wieku. W proces ten zaangażowali się działacze Solidarności korzystający ze wsparcia duchowieństwa diecezji przemyskiej. W marcu 1985 r. w ramach I Katolickiego Tygodnia Historycznego w Rzeszowie, który odbywał się pod hasłem „Pamięci Tych, co życie oddali za Ojczyznę w latach 1914 – 1920” wygłoszony został wykład o płk. L. Lisie-Kuli, a gościem specjalnym była jego siostra, Amalia Zaniewska. W tym samym roku w ramach „Biblioteczki Przemyskiej” (jako tom drugi serii historycznej) za zezwoleniem Kurii Biskupiej w Przemyślu opublikowano pracę sygnowaną przez Janusza Tadeusza Nowaka „Droga życiowa pułkownika Lisa-Kuli”. Przedmowę do publikacji napisał bp pomocniczy diecezji przemyskiej Tadeusz Błaszkiewicz. 13 maja 1985 r. ten sam hierarcha koncelebrował Mszę Święta w rzeszowskiej farze, po której nastąpiło odsłonięcie i poświecenie (bez pozwolenia władz) Tablicy Pamiątkowej ku czci płk. L. Lisa-Kuli. Działaniom przywracającym należne mu miejsce w polskiej historiografii i świadomości społecznej bacznie przyglądała się komunistyczna władza i strzegąca jej prymatu Służba Bezpieczeństwa.
Powrót pomnika i pamięci
Dlatego zamysł zorganizowania obchodów 90. rocznicy urodzin ppłk. Leopolda Lisa-Kuli, walczącego z „młodą radziecką władzą”, skłonił SB do przygotowania planu zakłócenia tych uroczystości. W wyniku kontroli operacyjnej jej funkcjonariusze zdobyli informacje o planowanym na 13 listopada 1986 r. spotkaniu w mieszkaniu Amalii Zaniewskiej w Rzeszowie. W celu wywarcia presji na potencjalnych i znanych z personaliów uczestników SB opracowała specjalny plan. Zakładał on wkroczenie do mieszkania Zaniewskiej grupy funkcjonariuszy SB i MO w celu wylegitymowania i „spisania” wszystkich znajdujących się tam osób. Czynność tę poprzedziła obserwacja wchodzących do budynku uczestników spotkania przez funkcjonariuszy Wydziału „B” SB. Rezultatem tych kroków było zebranie personaliów czternastu osób i próba potraktowania ich spotkania jako nielegalnego zgromadzenia. Zamiar ten storpedowała właścicielka mieszkania, oznajmiając, że wszystkie osoby znajdujące się w jej mieszkaniu to znajomi przybyli na jej 85. urodziny. Tym samym – jak przekonywała – charakter odbywającego się u niej spotkania był wyłącznie towarzyski. Grono zgromadzonych tworzyli m.in. kombatanci ZWZ - AK: Władysław Matias, Franciszek Martynuska, Mieczysław Skotnicki, Eugeniusz Kaszowski, Wacław Kopisto, Władysław Siła-Nowicki. Zaledwie trzy lat później, w 1989 r. powołano społeczny komitet odbudowy pomnika płk. Leopolda Lisa–Kuli w Rzeszowie. Uroczyście odsłonięto go 22 listopada 1992 r. W międzyczasie w wyniku zmian geopolitycznych oraz ustrojowych płk. Lis–Kula powrócił na należne mu miejsce w panteonie sławy polskiego oręża i pamięci narodowej.