Zmarł Józef Walaszczyk. “Polski Schindler”, któremu wielu żydów zawdzięcza życie. Przeżył 102 lata

Piotr Kobyliński
Józef Walaszczyk wielokrotnie wchodził na teren getta warszawskiego, z którego przygotowywał dla Armii Krajowej meldunki o sytuacji zamkniętej ludności.
Józef Walaszczyk wielokrotnie wchodził na teren getta warszawskiego, z którego przygotowywał dla Armii Krajowej meldunki o sytuacji zamkniętej ludności. fot: twitter.com/PL1918
Zmarł Józef Walaszczyk - najstarszy żyjący Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Pomógł on w uratowaniu wielu ludzkich żyć. - Mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z mojego życia. Spełniłem swoje ludzkie zadanie – powiedział w reportażu Polskiego Radia w maju 2019 roku. Pan Walaszczyk uratował w trakcie wojny życie 53 Żydów. W 2002 r. został za to odznaczony medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

Józef Walaszczyk urodził się 13 listopada 1919 roku w Częstochowie. Dorastał w Warszawie. W 1927 r. zmarł jego ojciec, po czym rodzinie Walaszczyków pomógł kuzyn – Ludwik Okęcki, będący właścicielem majątku oraz fabryki w Rylsku, która w latach wojny odegrała kluczową rolę dla życia pana Józefa i ocalonych przez niego ludzi.

Po ukończeniu gimnazjum i zdaniu tzw. małej matury rozpoczął kształcenie w Liceum Handlowym w Warszawie. W tym okresie zastał go wybuch II wojny światowej i we wrześniu ‘39 został zmobilizowany i wysłany do Brześcia Litewskiego. Po podjęciu nieudanej próby przedostania się do Rumunii zdecydował znaleźć bezpieczne schronienie w rodzinnym majątku.

Udało mu się zdobyć zezwolenie na ponowne uruchomienie fabryki w Rylsku. W reportażu Polskiego Radia opowiadał, jak wynajął samochód od jednego z Niemców, ponieważ Polacy nie mogli posiadać pojazdów, i przez cały rok jeździł do Warszawy.

- Tam nie było wówczas żadnych hoteli, więc zatrzymywałem się w pensjonacie u pani Grabowskiej i któregoś dnia na kolacji poznałem bardzo ładną dziewczynę, wokół której się zakręciłem

- opowiadał.

Wspomnianą dziewczyną była Irena Front. Zaczęli się ze sobą spotykać, ale kobieta nie zdradziła swojego żydowskiego pochodzenia. Prawda wyszła na jaw dopiero podczas niespodziewanej kontroli Gestapo w pensjonacie. Wtedy Józef Walaszczyk szybko zdecydował zamknąć ją w pokoju, samemu go opuszczając i udając się na korytarz, aby poddać się kontroli. Po wylegitymowaniu zaczął symulować problemy żołądkowe i zamknął się w toalecie.

Gestapowiec podszedł do mojego pokoju i zaczął krzyczeć do kierowniczki, aby otworzyła drzwi. Powiedziała, że nie może, ponieważ jest wynajmowany przez tego chorego pana. Jeszcze raz sprawdził dokumenty i zrezygnował z kontroli.

- wspominał Walaszczyk

Zabrałem Irenę do mojej kawalerki, a ja pojechałem zrobić jej aryjskie papiery, żeby mogła egzystować

-dodał

Dokumenty zostały przygotowane, choć aby zostały one wystawione konieczne było zawarcie fikcyjnego małżeństwa przez parę. Przyszły Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, zgodził się pomimo tego, że gdyby gestapowcy odkryli prawdę przepłaciłby za to życiem.

Irena nie dochowała należytej ostrożności i została złapana - o tym Józef Walaszczyk dowiedział się od znajomych z Armii Krajowej. Natychmiast ruszył do Warszawy na ratunek. Okazało się, że została uwięziona wraz z grupą 20 żydowskich rodaków. Postanowił spróbować uratować ich wszystkich. Gestapowcy zgodzili się na odebranie jeńców w zamian za kilogram złota - choć miał na to jedynie kilka godzin, udało mu się je uzbierać. Więźniowie zostali uwolnieni.

Józef Walaszczyk poświęcił się nie tylko uratowaniu Ireny Front. Na rzecz nieznajomych Żydów działał równie aktywnie. Wielokrotnie wchodził na teren getta warszawskiego, z którego przygotowywał dla Armii Krajowej meldunki o sytuacji zamkniętej ludności.

W 1941 roku zwrócił się do niego znajomy kupiec z lat przedwojennych, który poprosił go o pomoc - chodziło o przyjęcie do fabryki 40 młodych Żydów. Udało mu się wynegocjować zgodę na zatrudnienie 30 osób, które w ten sposób przeżyły Holokaust.

W trakcie okupacji współpracował z Armią Krajową, zaś kiedy Powstanie Warszawskie upadło zorganizował placówkę Czerwonego Krzyża w Podkowie Leśnej, w której pomagał żołnierzom i cywilom z Warszawy.

w 2002 roku dostał tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, a później pełnił funkcję wiceprezesa Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

Byłem tak wychowany, że to był mój obowiązek. Ratowałem, jak tylko mogłem. To, co robili Niemcy, wywoływało sprzeciw. Trzeba być wrażliwym na ból, nieszczęście i umieć współczuć. Mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z mojego życia. Spełniłem swoje ludzkie zadanie i mam poczucie wewnętrznego spokoju.

- opowiadał w reportażu Polskiego Radia.

Źródło: Polskie Radio 24

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia