79 lat temu w niemieckiej obławie zginął Waldemar Szwiec „Robot”. Kim był bohater ziemi koneckiej?

Opracowanie:
Pułkownik Jan Piwnik "Ponury" (z lewej) i podporucznik Waldemar Szwiec "Robot"
Pułkownik Jan Piwnik "Ponury" (z lewej) i podporucznik Waldemar Szwiec "Robot" domena publiczna
14 października 1943 roku pod Wielką Wsią w powiecie koneckim polegli żołnierze II Zgrupowania Zgrupowań Partyzanckich AK „Ponury". Akcja była wynikiem zdrady i donosów członka oddziału agenta Gestapo – Jerzego Wojnowskiego.

Wśród poległych był jeden z najbardziej znanych i cenionych dowódców partyzanckich w regionie świętokrzyskim podporucznik cichociemny Waldemar Szwiec „Robot”.

To bohater arcypolski, bowiem polskość w jego rodzinie, w drugiej połowie XIX wieku i na początku XX wieku, nie umarła, mimo że byli tak daleko, za oceanem w Stanach Zjednoczonych. [...] „Robot” przeszedł długą drogę, aby w końcu jego krew mogła wsiąknąć w ziemię konecką […]. Znalazł się tutaj w Polsce, w Świętokrzyskiem, na ziemi koneckiej dopiero w połowie drugiej wojny światowej i od razu stał się jednym z najodważniejszych partyzantów tej ziemi. Zginął tak jak żył, w walce, chcąc przerwać pierścień i oblężenie, które w wyniku zdrady miało go wyeliminować. Zginął w walce jak prawdziwy bohater

– mówił o podporuczniku Waldemarze Szwiecu „Robocie” doktor Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej podczas otwierania wystawy w Końskich, która została poświęcona temu wybitnemu dowódcy partyzanckiemu.

Cichociemny Waldemar Szwiec

Waldemar Szwiec urodził się 13 sierpnia 1915 roku w Chicago w Stanach Zjednoczonych, przez co posiadał podwójne obywatelstwo – polskie i amerykańskie. Przyszły dowódca II Zgrupowania Armii Krajowej „Ponury” uwielbiał sport. Grał w hokeja oraz jeździł na nartach. Był zamiłowanym, i co warte podkreślenia utalentowanym, pływakiem.
Na kilka dni przed wybuchem wojny został zmobilizowany do polskiej armii. Znalazł się w szeregach wojsk artyleryjskich 15 Dywizji Piechoty wchodzącej w skład Armii „Pomorze”. Niepomyślna sytuacja na froncie spowodowała, że przedostał się Warszawy, gdzie brał udział w obronie przeciwlotniczej miasta. Udało mu się zestrzelić lub uszkodzić kilkanaście maszyn wroga. Po kapitulacji stolicy znalazł się w obozie jenieckim. Wkrótce jednak z niego uciekł.
Przez kolejny okres służył jako kurier, podróżując z Węgier przewoził rozkazy dla członków Służby Zwycięstwu Polsce. Niedługo potem zgłosił się do wyjazdu na Zachód. Przez około rok pełnił służbę w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej, a następnie w 4. Brygadzie Kadrowej Strzelców, biorąc udział w obronie wybrzeży Szkocji. Jednym z zadań jednostki było między innymi szkolenie kandydatów do służby w konspiracji na okupowanych ziemiach polskich. Szwiec kurs ukończył z wynikiem bardzo dobrym. 1 października 1942 roku został zrzucony nad okupowaną Polską.

Na ziemi koneckiej

Po krótkiej aklimatyzacji został skierowany do pracy w terenie. Wybór padł na Kielecczyznę, gdzie Waldemar Szwiec, przyjmując pseudonim „Jakub”, miał pełnić funkcję instruktora „Związku Odwetu”. Jednocześnie koordynował działania dywersyjne w obwodzie koneckim Armii Krajowej. Pierwsze akcje ukierunkowane były na prowadzenie sabotażu kolejowego i akcję niszczenia transportów.

Sytuacja zmieniła się wraz z przybyciem na ziemię świętokrzyską pułkownika Jana Piwnika „Ponurego”. Doceniając umiejętności oraz dotychczasowe, udane starcia z niemieckim okupantem, podporucznik Waldemar Szwiec, używający już wówczas częściej pseudonimu „Robot” został dowódcą II Zgrupowania Zgrupowań Partyzanckich Armii Krajowej „Ponury”. Terenem jego działania był powiat konecki.

Co wydarzyło się pod Wielką Wsią? 14 października 1943 roku. Niemcy byli dobrze poinformowani i szykowali się do zaskoczenia przebywających tam partyzantów. Wszystko za sprawą agenta Gestapo, który działał w oddziale „Robota” – Jerzego Wojnowskiego „Motora”, któremu Niemcy nadali pseudonimy „Garibaldi” i „Mercedes”.
Przeprowadzona przez okupantów akcja powiodła się. W jej wyniku zginął podporucznik Waldemar Szwiec „Robot” – według niektórych „jeden z najzdolniejszych dowódców partyzanckich Podziemnego Państwa Polskiego”. Obok „Robota” zginęli również Piotr Downar „Azorek”, Janusz Rychter „Jasiek”, Stanisław Wolff „Staszek”. Ciężko ranna została Grażyna Śniadecka „Grażyna”, która zmarła niedługo później. Dla tak niebezpiecznego i bezwzględnego zdrajcy jakim był „Motor” nie mogło być litości. Został skazany na karę śmierci i rozstrzelany.

Podporucznik Waldemar Szwiec „Robot” został pośmiertnie awansowany do stopnia majora. Otrzymał Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari oraz Order Krzyża Grunwaldu III klasy. W 1954 roku przyznano cichociemnemu Znak Spadochronowy Armii Krajowej ustanowiony rozporządzeniem Ministra Obrony Narodowej Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie. 16 czerwca 1983 roku w klasztorze cystersów w Wąchocku odsłonięto tabliczkę pamiątkową, poświęconą Waldemarowi Szwiecowi „Robotowi” i żołnierzom II Zgrupowania. Jego imię nosi jedna z ulic w Końskich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najważniejsze wiadomości z kraju i ze świata

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia