Bytom: Tragedia Miechowicka - inscenizacja wydarzeń sprzed 78 lat. Armia Czerwona pozbawiła życia prawie 400 osób

Tragedia Miechowicka - inscenizacja historyczna. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Tragedia Miechowicka - inscenizacja historyczna. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Arkadiusz Gola / Polska Press
Mija 78 lat od Tragedii Miechowickiej. To jedna z największych zbrodni, której dokonała Armia Czerwona w 1945 r. po zajęciu Górnego Śląska. Krwawy epizod w Miechowicach, obecnej dzielnicy Bytomia, pochłonął ponad 380 istnień. 28 stycznia odbyła się inscenizacja historyczna przypominająca tragiczne wydarzenia sprzed 78 lat. - Jak człowiek zda sobie sprawę, że to się działo naprawdę, a nie jest to tylko teatr to jest to przerażające... - opowiada nam na gorąco Piotr Wrzesiński-Twornicki. Był na widowni. Nie mógł uwierzyć własnym oczom w brutalność jaką przed chwilą widział.

Tragedia Miechowicka – Armia Czerwona pozbawiła życia blisko 400 osób

Masowe areszty, wszechobecna przemoc i gwałty oraz deportacje do pracy przymusowej – to brutalna rzeczywistość na Górnym Śląsku zimą 1945 r. po zajęciu tego regionu przez Armię Czerwoną. W śląskich miastach trwają obchody 78. rocznicy tamtych krwawych wydarzeń.

Wydarzenia nazywane Tragedią Miechowicką rozegrały się w przeciągu zaledwie 4 dni. Doszło do nich w dniach 25-28 stycznia 1945. Zbrodnia w dzisiejszej dzielnicy Bytomia jest jednym z najkrwawszych epizodów z udziałem żołnierzy Armii Czerwonej.

od 16 lat

W okolicy Miechowic, 25 stycznia, toczyły się nierówne walki resztkami sił niemieckich, a jednostkami Armii Czerwonej. Jako, że miejscowość nie stawiała oporu, została szybko zajęta przez „rosyjskich żołnierzy w zielonych mundurach o twarzach o azjatyckim wyglądzie”, jak czytamy w zeznaniach świadka złożonych w śledztwie. Żołnierze radzieccy plądrowali piwnice i mieszkania w poszukiwaniu mężczyzn, którzy byli zabijani na miejscu.

Terror szybko rozlał się na ulice miasta. Mieszkańców Miechowic torturowano, znęcano się nad dziećmi, a kobiety brutalnie gwałcono. Oprawcy nie litowali się nad nikim.

- Jak człowiek zda sobie sprawę, że to się działo naprawdę, a nie jest to tylko teatr to jest to przerażające... - - opowiada nam na gorąco Piotr Wrzesiński-Twornicki. Był na widowni. Nie mógł uwierzyć własnym oczom w brutalność jaką przed chwilą widział. Specjalnie przyjechał na widowisko historyczne do Bytomia aż z Częstochowy. - Trup ścierał się gęsto. Słychać było wystrzały i huk, tak jak na prawdziwej wojnie. Człowiek to widział z reguły w telewizji na filmie, a teraz to było bardzo realistyczne. Można było uczestniczyć w tych wydarzeniach, nie jako widz, tylko jako uczestnik. To robi ogromne wrażenie. Dopiero tu człowiek zdaje sobie sprawę jak przerażająca jest wojna. To działo się tyle lat temu, ale nie wyciągneliśmy żadnych wionsków, tylko dalej świat zmierza w tę samą stronę - dodaje.

Jedną z pierwszych ofiar Armii Czerwonej był ksiądz wikary Jan Frencel (Johannes Frenzel), wezwano go, by pomógł umierającemu chłopcu. Duchowny został zatrzymany przez radzieckich żołnierzy Armii Czerwonej, następnie poddano go torturom, po czym zamordowano. Jego zwłoki noszące ślady tortur, rozpoznano podczas ekshumacji wspólnej mogiły, dzięki koloratce. W ciągu czterech dni najeźdźcy pozbawili życia ponad 380 osób, apogeum tragedii rozegrało się 27 stycznia, zamordowano wówczas około 200 Miechowiczan.

- Sowieckie wojska wkraczając do Miechowic, popełniły tutaj mnóstwo zbrodni. Zamordowano około 480 osób. Mówię około, bo ta liczba chyba nigdy już nie pozostanie dokładnie znana. To jest żywa lekcja historii. To nie jest czytanie książki czy oglądanie filmów w telewizji. Tutaj ludzie muszą przyjść i to poczuć. To jest dużo emocji - przyznaje Ireneusz Okoń ze Stowarzyszenia Pro Fortalicium, organizator wydarzenia.

Tragedia Miechowicka była przez lata tematem tabu

Za PRL-u temat krwawych wydarzeń w Miechowicach podejmowano niechętnie, a jeżeli już, to w przekłamanej wersji niemającej wiele wspólnego z rzeczywistością. Władze komunistyczne próbowały wmówić społeczeństwu, że zbrodnie w Miechowicach były nie tylko słuszne, ale i konieczne – w myśl propagandy miały być konsekwencją poniesioną przez ludność niemiecką za rozpętanie wojny.

Dziś o tamtych wydarzeniach możemy mówić głośno. Mieszkańcy Miechowic i Bytomia pamiętają o tragedii i jej ofiarach. W ramach obchodów rocznicy wydarzeń, w bytomskiej dzielnicy organizowana jest coroczna inscenizacja historyczna. Tegoroczna edycja jest już siódmą, jaką zorganizowano.

Widowisko odbyło się w sobotę, 28 stycznia, a zostało zorganizowane przez Stowarzyszenie Pro Fortalicium, Miasto Bytom, Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego i Muzeum Górnośląskie.

Dariusz Pietrucha, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Zabytków Fortyfikacji „Pro Fortalicium”, podkreślał skalę przedsięwzięcia. W inscenizacji wzięło udział ok. 200 rekonstruktorów z Polski i Czech, a do dodatkowej obsługi technicznej konieczna była pomoc blisko 100 osób. By jak najwierniej odtworzyć wydarzenia przed laty, do Bytomia został przywieziony śnieg.

- Tak naprawdę cały rok nad tym pracujemy. To jest budowanie sylwetek, zbieranie informacji, sprawdzanie, czy są poprawne pod względem historycznym. Odtwarzamy jednostki historyczne. Tutaj nie propagujemy ideologii, pokazujemy historię taką jaka była. Brutalną. Czasem musimy tę brutalność pokazać - wyjaśnia nam Adam Buszka z grupy rekonstrukcyjnej Tuła. Jego grupa rekonstrukcyjna wcielała się w tym roku w jednostki Armii Czerwonej. - Dużo naleciałości niemieckiej było w Bytomiu. Wkroczyli Rosjanie i poczuli się tutaj jak w Niemczech. Pełna brzydko mówiąc samowolka… - dodaje.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia