Obejrzyj: Kulisy sesji fotograficznej Siła Kobiet 2022
Ileż niezwykłych historii spoczywa na starych cmentarzach! Chociaż nie, to może nie jest dobre określenie, bo historia nie umiera, nie odchodzi razem z jej bohaterami. W każdym razie nie powinna. Umiera pamięć, ale to już inna sprawa. Pamięć można odświeżyć, jeśli uda się odnaleźć wątki historii. W tym przypadku kluczem jest nagrobek na cmentarzu św. Jerzego w Toruniu. Współczesny, jakich na polskich nekropoliach wiele. Od niedawna wyróżniają go umieszczone przed grobem tabliczki stawiane w ramach programu Niepodległa w stulecie powrotu Polski na mapę Europy. Na pomniku jest też informacja, że spoczywają tu powstańcy wielkopolscy.
Polecamy
Wszystko jasne, a jednak... Jest to grób Zdzisława i Weroniki Czendefu. Cóż to za nazwisko?! Ano jest to spolszczona wersja nazwiska chińskiego. Pan Zdzisław pochodził z północnych Chin i jako Zdzisław się nie urodził. W jaki sposób zatem znalazł się w Toruniu i to na dodatek biorąc udział w powstaniu wielkopolskim i wojnie bolszewickiej?! Jaka za tym kryje się historia?
Odpowiedzi na takie pytania można szukać w różnych miejscach. Skoro to sprawa toruńska, przede wszystkim warto zadzwonić do pani Sylwii Dullin, naszej wiernej Czytelniczki, najstarszej mieszkanki Rynku Nowomiejskiego, a poza tym chodzącej encyklopedii tego, czym żyło miasto w XX wieku.
- Oczywiście, że ich pamiętam - mówi pani Sylwia. - To było bardzo wyjątkowe małżeństwo, on drobny, a ona bardzo wysoka. Poza tym pan Zdzisław był jedynym Chińczykiem w Toruniu.
Dodajmy, że zawsze bardzo eleganckim i dystyngowanym.
Kiedy i gdzie Zdzisław Czendefu został ochrzczony?
Coś już wiemy. Dalej można by było sprawdzić w internecie, co na temat tej niezwykłej postaci napisali inni. Warto jednak sięgnąć do źródeł, czyli na przykład do bibliotek cyfrowych. Skoro nasz bohater walczył w powstaniu wielkopolskim, zatem zaczynamy od Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej. Jest! Pierwsza wzmianka na jego temat pojawiła się w 1907 roku.
"W Barcinie w Wielkim Księstwie Poznańskiem przystępowały dzieci w pierwsze święto Zielonych Świątek do pierwszej Komunii świętej - czytamy na łamach wydawanego w Poznaniu "Przyjaciela Ludu". - Pomiędzy nimi znajdował się 14-letni Chińczyk, którego dnia poprzedniego ochrzczono. Nazywa się on Zdzisław Józef Czendefu i jest w nauce u stolarza Chojnackiego, który się nim po ojcowsku zajmuje. Po polsku mówi biegle i nie myśli już wracać do Chin, skąd przybył z wojskiem rosyjskiem po wojnie do Królestwa Polskiego i stamtąd do W. Ks. Poznańskiego".
Polecamy
W latach 20. gazety informowały, że Zdzisław Czendefu stanął na czele barcińskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego Sokół. Zdobył sobie tam uznanie jako człowiek zaangażowany, a poza tym doskonały stolarz, z zacięciem artystycznym.
W jakich okolicznościach młody Chińczyk trafił na ziemie polskie?
Gazeta z 1907 roku wspominała o wojnie rosyjsko-japońskiej, a co z powstaniem? O tym 1 stycznia 1936 roku napisał poznański "Orędownik".
"Redakcję naszą odwiedził niezwykły gość, Chińczyk Józef Zdzisław Czendefu, urodzony w roku 1892 w Dajrenie w płn. Chinach. Pan Czendefu walczył w r. 1919 o wyzwolenie Wielkopolski, będąc jeszcze obywatelem chińskim - czytamy. - Pan Czendefu, mówiący świetnie po polsku, mając lat siedem stracił rodziców. Pozostawszy bez opieki, użebrał kilka rubli i rozpoczął handel owocami w Dajrenie. Spotkany przez przypadek na ulicach tego miasta kapitan wojsk rosyjskich, Polak Kazimierz Skorotkiewicz, zaproponował małemu handlarzowi, żeby z nim wyjechał. Dla młodego Mandżura rozpoczęło się nowe życie, gdy został zabrany do Portu Artura. Z chwilą wybuchu wojny japońsko-rosyjskiej poszedł na front razem ze swoim opiekunem i pełnił funkcję gońca i tłumacza pułkowego. W 1905 roku wyjechał do Warszawy, gdzie przebywał u siostry swojego opiekuna p. Dąbrowskiej. W stolicy rozpoczął nauk rzeźbiarstwa i malarstwa i pracował dorywczo w fabryce mebli".
Dyrektor warszawskiej fabryki nazywał się Chojnacki. Miał on rodzinę w Barcinie i tam pod koniec 1905 roku wysłał młodego Chińczyka. Ten zaś, jak już wiemy, w Barcinie został ochrzczony, dalej też uczył się stolarstwa.
Kiedy Zdzisław Czendefu chwycił za broń?
"Z chwilą wybuchu wojny światowej, burmistrz Barcina, Niemiec Spade, usiłuje nakłonić go do przyjęcia obywatelstwa niemieckiego i wstąpienia w szeregi wojsk niemieckich - czytamy dalej w "Orędowniku" z 1936 roku. - Tego udało się p. Czendefu uniknąć. Gdy w dniu 4 stycznia 1919 roku wybucha powstanie w Barcinie p. Czendefu zaciąga się jako członek Sokoła, którego przez pewien czas jest nawet naczelnikiem do szeregów powstańczych, by z bronią w ręku walczyć w obronie ziemi, która stała się dlań drugą ojczyzną".
Polecamy
- Kwesta na cmentarzu św. Jerzego w Toruniu. Na co będą zbierane pieniądze?
- Toruń. Zmiany na Szosie Chełmińskiej i Średnicówce. Można skręcać w lewo
- Wolontariusze z Muzeum Historyczno-Wojskowego nie zapomnieli o swoich "podopiecznych"
- Toruń. Rozpoczyna się remont Dworca Wschodniego. Co się na dworcu zmieni?
Rok później Zdzisław Czendefu dołączył do wojsk generała Hallera i bił się dalej. Podczas powstania poznał sanitariuszkę wojsk wielkopolskich Weronikę Góralską. Zanim jednak stanął z nią przed ołtarzem, minęło wiele lat. Wiele lat również nasz bohater musiał czekać, aż jego nowa ojczyzna uzna go za swego. Starania o polskie obywatelstwo rozpoczął w 1924 roku, otrzymał je zaś dopiero w roku 1933 i to w dużej mierze dzięki zaangażowaniu władz Barcina, dokąd po wojnie wrócił i gdzie kierował stolarnią.
Na nową drogę życia państwo Czendefu wstąpili w Toruniu w 1937 roku. Informację o tym nietypowym małżeństwie opublikował "Dzień Pomorza" 13 kwietnia. Obok gazeta wydrukowała natomiast taki komunikat:
"Pewnego rodzaju sensację stanowi w sferach mieszczańskich naszego grodu widomość o wybitnie egzotycznej transakcji, jaka dokonana została w tych dniach. Oto jeden z domów przy ul. św. Ducha, do niedawna własność żydówki p. Heldowej przeszedł drogą kupna w ręce... chińskie - czytamy. - Dom ów nabył rodowity syn Państwa Środka, chociaż dzisiaj już obywatel polski, katolik, ożeniony z Polką, z zawodu stolarz, a przybyły do Torunia z Poznania. Tak więc Toruniowi przybył pierwszy obywatel - Chińczyk".
Z tym domem przy św. Ducha jest mały problem. Po pierwsze, w księdze adresowej z 1936 roku jako właścicielki dwóch domów przy tej ulicy figurują dwie panie Heldowe, obie wdowy: Dorota (św. Ducha 19) i Marta (św. Ducha 21). O którą chodziło? Poza tym, w różnych źródłach powtarza się inna wersja tej historii. Pan Czendefu był nie tylko doskonałym stolarzem, miał również wielki talent do kart. Kamienicę w Toruniu miał wygrać w karty, ale chyba nie od wdowy Held?
Co się działo z panem Zdzisławem podczas wojny i zaraz po niej?
Drugą wojnę światową państwo Czendefu przeżyli we względnym spokoju. Niemcy nie wiedzieli, co zrobić z Chińczykiem i najwyraźniej do głowy im nie przyszło, że pan Zdzisław mógł być powstańcem wielkopolskim. Po wojnie zaś Zdzisław Czendefu otworzył specjalistyczny sklep przy Rynku Nowomiejskim.
"Już w dniu 5 bm w Toruniu przy Rynku Nowomiejskim nr 25 nastąpi otwarcie nowej i potrzebnej w mieście placówki handlowej, uruchomionej dzięki przedsiębiorczości inicjatywy prywatnej - donosił "Ilustrowany Kurier Polski" na początku lipca 1948 roku. - Będzie to specjalny sklep z artykułami laboratoryjnymi i sanitarnymi. Inicjatorzy i właściciele placówki, pp. Polcyn i Czendefu postawili sobie za zadanie m.in. dostarczenie dla uniwersytetów i szkół pomocy naukowych oraz aparatów i szkła laboratoryjnego, jak również przyrządów i instrumentów chiriugiczno-lekarskich. Sprowadzone są również urządzenia do gabinetów lekarsko-dentystycznych. Placówka tego typu jest istotnie potrzebna, tym więcej, o ile zdrowa kalkulacja cen udostępni nabycie tych przyrządów i szkła wszystkim potrzebującym. Należy jedynie życzyć placówce pomyślnego rozwoju".
Być może kalkulacja zawiodła, albo inicjatywa powitana przez opinię publiczną z wielkim uznaniem, najwyraźniej nie wytrzymała starcia z realiami Polski ludowej. Zdzisław Czendefu ostatecznie trafił do spółdzielni Rzut, gdzie robił meble. Zmarł w styczniu 1978 roku. Żona przeżyła go o osiem lat.
Co z programem ochrony grobów na najstarszej toruńskiej nekropolii?
Do niedawna ich grób był zaniedbany i zagrożony likwidacją. Teraz już zaniedbany nie jest, niemniej nie jest też opłacony. I tu powraca powtarzane przez nas od lat pytanie o ochronę miejsc spoczynku ludzi szczególnie zasłużonych. Przypomnijmy, że w 2013 roku na zlecenie miasta powstał Program Ochrony Toruńskich Nekropolii. Autorzy programu zwrócili uwagę na to, że nagrobki na najstarszej toruńskiej nekropolii powinny być zinwentaryzowane. Te z różnych względów najważniejsze, powinny zostać zwolnione z opłat, bądź ciężar tych opłat powinien wziąć na siebie samorząd, jak to się w niektórych miejscach w Polsce dzieje.
Polecamy
- Dewastacja zieleni na toruńskich placach budów trwa. Co z zieloną konstytucją?
- Toruń. Podwyżka cen biletów. Czy komunikacja miejska zmierza we właściwą stronę?
- Toruń. Pawilony i śmietniki. Tak się mają zmienić kontrowersyjne budowle na bulwarze
- Hulajnogi Lime znikną z ulic Torunia na sezon jesienno-zimowy. Co z Boltem?
Inwentaryzację przeprowadziło w 2018 roku Towarzystwo Miłośników Torunia, pod uwagę zostały jednak wzięte tylko nagrobki cenne architektonicznie, szczególnie te wymagające pilnego remontu. A co z zasłużonymi ludźmi, który spoczywają w grobach zwyczajnych? I co z opłatami?
- Spróbujemy w przyszłym roku nawiązać współpracę z organizacjami społecznymi, których misją i ambicją jest ocalanie dziedzictwa narodowego, aby włączyły się w dzieło zbiórki funduszy na ten cel - mówi Małgorzata Litwin z Urzędu Miasta Torunia, dobry duch corocznych kwest listopadowych.