O Chińczyku - toruńczyku, który walczył w powstaniu wielkopolskim, a później robił meble w Rzucie

Szymon Spandowski
Grób Zdzisława i Weroniki Czendefu posprzątali w piątek uczniowie Toruńskiego Technikum Informatycznego
Grób Zdzisława i Weroniki Czendefu posprzątali w piątek uczniowie Toruńskiego Technikum Informatycznego Szymon Spandowski
Na cmentarzu św. Jerzego w Toruniu spoczywa Zdzisław Czendefu. Nagrobek ma zwyczajny, sam jednak osobą zwyczajną nie był. Choćby dlatego, że był Chińczykiem, ale bił się za Polskę w dwóch wojnach.

Obejrzyj: Kulisy sesji fotograficznej Siła Kobiet 2022

od 16 lat

Ileż niezwykłych historii spoczywa na starych cmentarzach! Chociaż nie, to może nie jest dobre określenie, bo historia nie umiera, nie odchodzi razem z jej bohaterami. W każdym razie nie powinna. Umiera pamięć, ale to już inna sprawa. Pamięć można odświeżyć, jeśli uda się odnaleźć wątki historii. W tym przypadku kluczem jest nagrobek na cmentarzu św. Jerzego w Toruniu. Współczesny, jakich na polskich nekropoliach wiele. Od niedawna wyróżniają go umieszczone przed grobem tabliczki stawiane w ramach programu Niepodległa w stulecie powrotu Polski na mapę Europy. Na pomniku jest też informacja, że spoczywają tu powstańcy wielkopolscy.

Polecamy

Wszystko jasne, a jednak... Jest to grób Zdzisława i Weroniki Czendefu. Cóż to za nazwisko?! Ano jest to spolszczona wersja nazwiska chińskiego. Pan Zdzisław pochodził z północnych Chin i jako Zdzisław się nie urodził. W jaki sposób zatem znalazł się w Toruniu i to na dodatek biorąc udział w powstaniu wielkopolskim i wojnie bolszewickiej?! Jaka za tym kryje się historia?
Odpowiedzi na takie pytania można szukać w różnych miejscach. Skoro to sprawa toruńska, przede wszystkim warto zadzwonić do pani Sylwii Dullin, naszej wiernej Czytelniczki, najstarszej mieszkanki Rynku Nowomiejskiego, a poza tym chodzącej encyklopedii tego, czym żyło miasto w XX wieku.

- Oczywiście, że ich pamiętam - mówi pani Sylwia. - To było bardzo wyjątkowe małżeństwo, on drobny, a ona bardzo wysoka. Poza tym pan Zdzisław był jedynym Chińczykiem w Toruniu.

Dodajmy, że zawsze bardzo eleganckim i dystyngowanym.

Kiedy i gdzie Zdzisław Czendefu został ochrzczony?

Coś już wiemy. Dalej można by było sprawdzić w internecie, co na temat tej niezwykłej postaci napisali inni. Warto jednak sięgnąć do źródeł, czyli na przykład do bibliotek cyfrowych. Skoro nasz bohater walczył w powstaniu wielkopolskim, zatem zaczynamy od Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej. Jest! Pierwsza wzmianka na jego temat pojawiła się w 1907 roku.

"W Barcinie w Wielkim Księstwie Poznańskiem przystępowały dzieci w pierwsze święto Zielonych Świątek do pierwszej Komunii świętej - czytamy na łamach wydawanego w Poznaniu "Przyjaciela Ludu". - Pomiędzy nimi znajdował się 14-letni Chińczyk, którego dnia poprzedniego ochrzczono. Nazywa się on Zdzisław Józef Czendefu i jest w nauce u stolarza Chojnackiego, który się nim po ojcowsku zajmuje. Po polsku mówi biegle i nie myśli już wracać do Chin, skąd przybył z wojskiem rosyjskiem po wojnie do Królestwa Polskiego i stamtąd do W. Ks. Poznańskiego".

Polecamy

W latach 20. gazety informowały, że Zdzisław Czendefu stanął na czele barcińskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego Sokół. Zdobył sobie tam uznanie jako człowiek zaangażowany, a poza tym doskonały stolarz, z zacięciem artystycznym.

W jakich okolicznościach młody Chińczyk trafił na ziemie polskie?

Gazeta z 1907 roku wspominała o wojnie rosyjsko-japońskiej, a co z powstaniem? O tym 1 stycznia 1936 roku napisał poznański "Orędownik".

"Redakcję naszą odwiedził niezwykły gość, Chińczyk Józef Zdzisław Czendefu, urodzony w roku 1892 w Dajrenie w płn. Chinach. Pan Czendefu walczył w r. 1919 o wyzwolenie Wielkopolski, będąc jeszcze obywatelem chińskim - czytamy. - Pan Czendefu, mówiący świetnie po polsku, mając lat siedem stracił rodziców. Pozostawszy bez opieki, użebrał kilka rubli i rozpoczął handel owocami w Dajrenie. Spotkany przez przypadek na ulicach tego miasta kapitan wojsk rosyjskich, Polak Kazimierz Skorotkiewicz, zaproponował małemu handlarzowi, żeby z nim wyjechał. Dla młodego Mandżura rozpoczęło się nowe życie, gdy został zabrany do Portu Artura. Z chwilą wybuchu wojny japońsko-rosyjskiej poszedł na front razem ze swoim opiekunem i pełnił funkcję gońca i tłumacza pułkowego. W 1905 roku wyjechał do Warszawy, gdzie przebywał u siostry swojego opiekuna p. Dąbrowskiej. W stolicy rozpoczął nauk rzeźbiarstwa i malarstwa i pracował dorywczo w fabryce mebli".

Dyrektor warszawskiej fabryki nazywał się Chojnacki. Miał on rodzinę w Barcinie i tam pod koniec 1905 roku wysłał młodego Chińczyka. Ten zaś, jak już wiemy, w Barcinie został ochrzczony, dalej też uczył się stolarstwa.

Kiedy Zdzisław Czendefu chwycił za broń?

"Z chwilą wybuchu wojny światowej, burmistrz Barcina, Niemiec Spade, usiłuje nakłonić go do przyjęcia obywatelstwa niemieckiego i wstąpienia w szeregi wojsk niemieckich - czytamy dalej w "Orędowniku" z 1936 roku. - Tego udało się p. Czendefu uniknąć. Gdy w dniu 4 stycznia 1919 roku wybucha powstanie w Barcinie p. Czendefu zaciąga się jako członek Sokoła, którego przez pewien czas jest nawet naczelnikiem do szeregów powstańczych, by z bronią w ręku walczyć w obronie ziemi, która stała się dlań drugą ojczyzną".

Polecamy

Rok później Zdzisław Czendefu dołączył do wojsk generała Hallera i bił się dalej. Podczas powstania poznał sanitariuszkę wojsk wielkopolskich Weronikę Góralską. Zanim jednak stanął z nią przed ołtarzem, minęło wiele lat. Wiele lat również nasz bohater musiał czekać, aż jego nowa ojczyzna uzna go za swego. Starania o polskie obywatelstwo rozpoczął w 1924 roku, otrzymał je zaś dopiero w roku 1933 i to w dużej mierze dzięki zaangażowaniu władz Barcina, dokąd po wojnie wrócił i gdzie kierował stolarnią.
Na nową drogę życia państwo Czendefu wstąpili w Toruniu w 1937 roku. Informację o tym nietypowym małżeństwie opublikował "Dzień Pomorza" 13 kwietnia. Obok gazeta wydrukowała natomiast taki komunikat:

"Pewnego rodzaju sensację stanowi w sferach mieszczańskich naszego grodu widomość o wybitnie egzotycznej transakcji, jaka dokonana została w tych dniach. Oto jeden z domów przy ul. św. Ducha, do niedawna własność żydówki p. Heldowej przeszedł drogą kupna w ręce... chińskie - czytamy. - Dom ów nabył rodowity syn Państwa Środka, chociaż dzisiaj już obywatel polski, katolik, ożeniony z Polką, z zawodu stolarz, a przybyły do Torunia z Poznania. Tak więc Toruniowi przybył pierwszy obywatel - Chińczyk".

Z tym domem przy św. Ducha jest mały problem. Po pierwsze, w księdze adresowej z 1936 roku jako właścicielki dwóch domów przy tej ulicy figurują dwie panie Heldowe, obie wdowy: Dorota (św. Ducha 19) i Marta (św. Ducha 21). O którą chodziło? Poza tym, w różnych źródłach powtarza się inna wersja tej historii. Pan Czendefu był nie tylko doskonałym stolarzem, miał również wielki talent do kart. Kamienicę w Toruniu miał wygrać w karty, ale chyba nie od wdowy Held?

Co się działo z panem Zdzisławem podczas wojny i zaraz po niej?

Drugą wojnę światową państwo Czendefu przeżyli we względnym spokoju. Niemcy nie wiedzieli, co zrobić z Chińczykiem i najwyraźniej do głowy im nie przyszło, że pan Zdzisław mógł być powstańcem wielkopolskim. Po wojnie zaś Zdzisław Czendefu otworzył specjalistyczny sklep przy Rynku Nowomiejskim.

"Już w dniu 5 bm w Toruniu przy Rynku Nowomiejskim nr 25 nastąpi otwarcie nowej i potrzebnej w mieście placówki handlowej, uruchomionej dzięki przedsiębiorczości inicjatywy prywatnej - donosił "Ilustrowany Kurier Polski" na początku lipca 1948 roku. - Będzie to specjalny sklep z artykułami laboratoryjnymi i sanitarnymi. Inicjatorzy i właściciele placówki, pp. Polcyn i Czendefu postawili sobie za zadanie m.in. dostarczenie dla uniwersytetów i szkół pomocy naukowych oraz aparatów i szkła laboratoryjnego, jak również przyrządów i instrumentów chiriugiczno-lekarskich. Sprowadzone są również urządzenia do gabinetów lekarsko-dentystycznych. Placówka tego typu jest istotnie potrzebna, tym więcej, o ile zdrowa kalkulacja cen udostępni nabycie tych przyrządów i szkła wszystkim potrzebującym. Należy jedynie życzyć placówce pomyślnego rozwoju".

Być może kalkulacja zawiodła, albo inicjatywa powitana przez opinię publiczną z wielkim uznaniem, najwyraźniej nie wytrzymała starcia z realiami Polski ludowej. Zdzisław Czendefu ostatecznie trafił do spółdzielni Rzut, gdzie robił meble. Zmarł w styczniu 1978 roku. Żona przeżyła go o osiem lat.

Co z programem ochrony grobów na najstarszej toruńskiej nekropolii?

Do niedawna ich grób był zaniedbany i zagrożony likwidacją. Teraz już zaniedbany nie jest, niemniej nie jest też opłacony. I tu powraca powtarzane przez nas od lat pytanie o ochronę miejsc spoczynku ludzi szczególnie zasłużonych. Przypomnijmy, że w 2013 roku na zlecenie miasta powstał Program Ochrony Toruńskich Nekropolii. Autorzy programu zwrócili uwagę na to, że nagrobki na najstarszej toruńskiej nekropolii powinny być zinwentaryzowane. Te z różnych względów najważniejsze, powinny zostać zwolnione z opłat, bądź ciężar tych opłat powinien wziąć na siebie samorząd, jak to się w niektórych miejscach w Polsce dzieje.

Polecamy

Inwentaryzację przeprowadziło w 2018 roku Towarzystwo Miłośników Torunia, pod uwagę zostały jednak wzięte tylko nagrobki cenne architektonicznie, szczególnie te wymagające pilnego remontu. A co z zasłużonymi ludźmi, który spoczywają w grobach zwyczajnych? I co z opłatami?

- Spróbujemy w przyszłym roku nawiązać współpracę z organizacjami społecznymi, których misją i ambicją jest ocalanie dziedzictwa narodowego, aby włączyły się w dzieło zbiórki funduszy na ten cel - mówi Małgorzata Litwin z Urzędu Miasta Torunia, dobry duch corocznych kwest listopadowych.

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia