3 z 11
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
Był pierwszym Polakiem, który na dobre zapisał się w...
fot. Wikipedia/Domena publiczna

Polskie psy wojny. 10 nieustraszonych najemników znad Wisły

8. Józef Miłkowski

Był pierwszym Polakiem, który na dobre zapisał się w historii legendarnej Legii Cudzoziemskiej. Swoją najemniczą służbę opisał w barwnych wspomnieniach

W 1892 r. Francuzi toczyli krwawą wojnę w afrykańskim Dahomeju. Jednym z żołnierzy Legii Cudzoziemskiej, który pacyfikował niepokorny kraj, był Polak - Józef Miłkowski, syn znanego działacza niepodległościowego Zygmunta Miłkowskiego, czyli Teodora Tomasza Jeża.

Miłkowski, podobnie jak inni żołnierze z terenów Rzeczypospolitej, walczył wcześniej w innych koloniach francuskich - w Algierii, i w Wietnamie, ale dopiero w Dahomeju przeżył prawdziwą grozę wojny. „Upał, głód, pragnienie i bezsenność. Każde zwycięstwo okupione było krwią wielu kolegów” - opisywał po latach w tomie „Ze wspomnień legionisty: wyprawa Dahomejska”.

Polacy byli obecni w Legii od momentu jej powstania w 1831 r. Francja weszła wtedy w fazę podbojów kolonialnych i potrzebowała żołnierzy. 19-letni Miłkowski wstąpił w szeregi Legii, pchany wyłącznie żądzą przygód. Przyjęto go na pięcioletni kontrakt bez zastrzeżeń. Z Francji trafił na szkolenie do Algierii, a w 1892 r. został wytypowany do udziału w wyprawie przeciwko Dahomejowi - królestwu, które istniało wtedy w granicach dzisiejszego Beninu, w Afryce Zachodniej.

Płynąc na Wybrzeże Niewolnicze legioniści, jak pisze Polak, nudzili się okrutnie. Po pokładach statku krążyły mroczne legendy o okrutnym królu Dahomeju, który wszystkim jeńcom nakazuje ścinać głowy, a jego gwardię przyboczną stanowią wojownicze amazonki. Miłkowskiego przerażała myśl o walce z nimi. „Jakże tu strzelać albo na bagnety iść… na młode i ładne kobiety! Nie może to być!” - zarzekał się w swoich pamiętnikach. W sierpniu 1892 r. korpus pod dowództwem Alfreda Doddsa zszedł na ląd w Kotonu. Miłkowski ciasny i śmierdzący okręt opuścił z ulgą. Nie wiedział, że za niespełna pół roku będzie jednym z kilkudziesięciu szczęściarzy ze swojej 200-osobowej kompanii, którzy ukończą kampanię w jednym kawałku.

Korpus płk. Doddsa liczył ponad 2 tys. żołnierzy. Składały się nań cztery kompanie Legii Cudzoziemskiej, bateria artylerii górskiej, kompania piechoty morskiej, a także pochodzący z Senegalu strzelcy i spahisi (kawaleria). O ile o białych towarzyszach Polak pisał na ogół dobrze, to mocno narzekał na niektóre zwyczaje sprzymierzonych Senegalczyków. „Mają się za Francuzów, a zachowują się jak dzikusy” - stwierdzał we wspomnieniach. Czym tak mu podpadli? Po pierwsze, po każdym zwycięstwie obcinali głowy zabitych Dahomejczyków i nasadzali je na bagnety, „z triumfem obnosząc je po polu bitwy”. Po drugie, gdy biegli do walki na bagnety, zazwyczaj trzymali karabin tylko w jednej ręce, strzelając z niego „dla kurażu”.

Pod koniec września korpus ruszył na stolicę Dahomeju. Liczące ok. 15 tys. siły tubylców starały się powstrzymać legionistów. Ale w każdej bitwie popełniali ten sam błąd - atakowali „na hurra”. Po prostu biegli na Francuzów, krzycząc i strzelając na oślep. Nawet nie próbowali celować. Według tego scenariusza przebiegło m.in. starcie kompanii Miłkowskiego z oddziałem amazonek. „Z lasu na polanę wysypało się kilka setek wojowniczek. Rozwinęły się przed nami nieregularnym frontem, strzelając do nas dorywczo, na pojedynkę, bez widocznego skutku (…). Po kilku salwach, zamiast rozwścieczonych, pijanych kobiet, dostrzegłem wał trupów (…). Były to młode, słuszne, tęgie, przepysznie zbudowane kobiety. Każdy rzeźbiarz by się nimi zachwycił” - pisał.

Józef Miłkowski wrócił z Dahomeju do Europy kompletnie wycieńczony. Jeszcze przez parę lat był komendantem wojskowym na Madagaskarze, a po odejściu ze służby wrócił do Szwajcarii - kraju, gdzie się wychował. Gdy w 1918 r. Polska odzyskała niepodległość, od razu zgłosił się do jej armii. Poległ w czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r.


Zobacz również

To prawdziwy biały kruk. Księga warta jest fortunę. To jedyny egzemplarz w Polsce

To prawdziwy biały kruk. Księga warta jest fortunę. To jedyny egzemplarz w Polsce

Szukają świadków hitlerowskich zbrodni z Gross Rosen. Śledztwo IPN dobiega końca

Szukają świadków hitlerowskich zbrodni z Gross Rosen. Śledztwo IPN dobiega końca

Polecamy

Praprapradziadek J.R.R. Tolkiena brał udział w obronie Gdańska przed Rosjanami?

Praprapradziadek J.R.R. Tolkiena brał udział w obronie Gdańska przed Rosjanami?

Zapomniany komunistyczny obóz pracy w Popkowicach

Zapomniany komunistyczny obóz pracy w Popkowicach

Dekomunizacja kontra rekomunizacja. Felieton Adama Słomki

Dekomunizacja kontra rekomunizacja. Felieton Adama Słomki