ps. "Lufa" - Bohater po latach pochowany

Paweł Skrok
fot. AIPN
„W szeregu cudem ocalałych pożółkłych zdjęć, które pozostały po legendarnym oddziale naszą uwagę często skupia postać młodego, wysokiego mężczyzny w mundurze Wojska Polskiego o szlachetnej twarzy, wiecznie uśmiechniętego, skorego do zabaw, żartów. (…) Utrwalono niepowtarzalny wizerunek jednego z dowódców szwadronu 5. Wileńskiej Brygady AK, jednego z najzdolniejszych oficerów polowych polskiego podziemia antykomunistycznego, a jednocześnie jednego z najbardziej tropionych, ściganych przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa pana porucznika Henryka Wieliczko ps. „Lufa” - tymi słowy prof. Krzysztof Szwagrzyk, zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej rozpoczął mowę nad trumną jednego z najwaleczniejszych żołnierzy podziemia antykomunistycznego.

Henryk Wieliczko przyszedł na świat 18 sierpnia 1926 r. w Wilnie, w rodzinie Bolesława i Jadwigi de domo Grochowskiej. Młodość spędzona w tym mieście została brutalnie zakłócona przez niemiecką agresją na Polskę. Siedemnastoletni Henryk, za namową matki, opuszcza Wilno, zagrożony możliwością wywózki na przymusowe roboty do Niemiec. W czerwcu 1943 r. wstępuje w szeregi Armii Krajowej w Obwodzie Postawy, a we wrześniu tego roku dołącza do oddziału kpt. Wincentego Mroczkowskiego ps. „Zapora”, pozostałym po rozbiciu przez partyzantkę sowiecką oddziału por. Antoniego Burzyńskiego „Kmicica” - pierwszego polskiego partyzanta znad jeziora Narocz.

W 5. i 6. Brygadzie

Jesienią 1943 r. Henryk Wieliczko wstępuje do utworzonej 5. Brygady Wileńskiej AK. Uczestniczy w najważniejszych bitwach z okupantem niemieckim 31 stycznia 1944 r. pod Worzianami, oraz z partyzantką sowiecką – 2 lutego 1944 r. pod Radziszunami. Kiedy 23 lipca 1944 r. pod Porzeczem dochodzi do rozwiązania brygady, Henryk Wieliczko próbuje przedostać się do Puszczy Augustowskiej, gdzie Zygmunt Szendzielarz ps. „Łupaszka” wyznaczył miejsce na koncentrację. Wieliczkę zatrzymują Sowieci i przymusowo wcielają do ludowego Wojska Polskiego. Tego samego dnia dezerteruje z 6. batalionu zapasowego w Dojlidach koło Białegostoku i dołącza do „Łupaszki”. Przełożeni wykorzystują ogromne doświadczenie bojowe „Lufy”, mianując zastępcą dowódcy 4. szwadronu, a w dowód uznania za zasługi, awansują na stopień wachmistrza, a następnie podporucznika czasu wojny. Wniosek z 15 sierpnia 1945 r. o odznaczenie Henryka Wieliczko Krzyżem Walecznych, mjr „Łupaszka” uzasadnia: „W każdej akcji świeci przykładem odwagi i bohaterstwa żołnierzom”. Na początku jesieni 1945 r. „Lufa” odgrywa dużą rolę w ponownej formacji brygady w okolicach Sztumu, obejmując dowództwo pierwszego patrolu leśnego w Borach Tucholskich. Już w kwietniu 1946 r. mianowany zastępcą dowódcy oddziału kadrowego na Pomorzu, a od początku maja – dowódcą 4. kadrowego szwadronu 5. Brygady Wileńskiej AK. W akcjach wyróżniał się dynamizmem, umiejętnością panowania nad sytuacją, oraz podejmowaniem błyskawicznych decyzji. Pododdział dowodzony przez „Lufę” był najszybciej przemieszczającą się wileńską jednostką na Pomorzu, jednak po ogłoszeniu zdradliwej amnestii w 1947 r. uległ samorozwiązaniu. Wieliczko nie skorzystał z amnestii dołączając do 6. Brygady Wileńskiej, dowodzonej przez kpt. Władysława Łukasiuka ps. „Młot”. Pozostawał oficerem bez przydziału w 3., a następnie 2. szwadronie ppor. cz. w. Waleriana Nowackiego ps. „Bartosz”. Kiedy w połowie czerwca 1948 r. otrzymuje od matki list o postępującej chorobie nowotworowej ojca, „Młot” zgadza się na jego wyjazd do Lublina.

Aresztowanie

Wiadomo, że Henryk Wieliczko dotarł do rodzinnego domu 15 czerwca i przebywał w nim około tygodnia. Odbył prawdopodobnie najtrudniejszą w życiu rozmowę z umierającym ojcem, któremu pozostawił swoje rzeczy osobiste, w tym: sygnet od mjr. „Łupaszki” oraz fotografie z oddziałów 5. i 6. Brygady. Kiedy wyjeżdżał z Lublina, nie wiedział, że 17 czerwca ze szwadronu dowodzonego przez „Bartosza”, zdezerterował Stanisław Kobyliński „Migdał”, który oddał się do dyspozycji grupy operacyjnej UB-KBW. W czasie przesłuchania wyjawił informacje o miejscu postoju oddziału i urlopowaniu „Lufy”. Dokładny opis wyglądu Wieliczki, jego znaki szczególne oraz ubiór, pozwoliły przygotować funkcjonariuszom PUBP w Siedlcach oraz KBW idealną zasadzkę na siedleckich węzłach kolejowych. Późnym wieczorem 23 czerwca 1948 r., tuż po wyjściu z pociągu „Lufa” zostaje zatrzymany. Początkowo, legitymując się fałszywym dowodem osobistym, wystawionym na nazwisko Henryk Muszkowski, zaprzecza, iż jest osobą, którą poszukuje bezpieka. Jeden z funkcjonariuszy, biorący udział w zatrzymaniu, tak opisał to wydarzenie: „Zadzwoniliśmy zatem do Urzędu, by przysłano nam pojazd, w celu przewiezienia zatrzymanego do PUBP. Po odbiór odkrytym Zisem przyjechał zca szefa PUBP ppor. Iwaszczuk. Zajął on miejsce w kabinie obok kierowcy. My czterej wraz z zatrzymanym zajęliśmy miejsca na skrzyni. Podjechaliśmy pod budynek PUBP. W czasie zeskakiwania ze skrzyni wozu «Lufa», gdy poczuł ziemię, rzucił się do ucieczki w kierunku kościoła, który znajdował się vis-a-vis naszego urzędu. Goniąc go, strzelaliśmy w biegu i któraś z naszych kul była celna, bo został postrzelony w pośladek. Gdy upadł i podbiegliśmy do niego, prosił, by go dobić. Zabraliśmy go na wierzch samochodu i zawieźliśmy do szpitala. A tam natychmiast zbiegły się zakonnice, by przyprowadzić księdza w celu wyspowiadania się zatrzymanego. Nie wyraziliśmy na to zgody. Przyprowadziliśmy lekarzy, którzy stwierdzili uszkodzenie kości miednicowej. Po zabiegu «Lufa» zamknął się i nie wypowiadał ani jednego słowa. Został umieszczony w izolatce i otoczony posterunkami składającymi się z 12 milicjantów i dwóch wartowników służby bezpieczeństwa oraz mnie jako dowódcy obstawy”.

Dwa strzały

Po operacji przebywał w szpitalu. Mimo złego stanu zdrowia funkcjonariusze UB przystąpili do próby przesłuchania „Lufy”. Zachowane relacje i dokumentacja potwierdza, że przez trzy dni odmawiał składania zeznań - była to jedna z zasad konspiracji, pozwalająca umożliwić innym członkom zmianę lokacji w razie tzw. wsypy. Wieliczkę próbowano złamać na wiele sposobów. Do Siedlec przywieziono matkę, która miała namówić syna do wydania pozostałych członków. W czasie rozmowy, przechwyconej przez funkcjonariuszy PUBP „Lufa” miał powiedzieć: „Nie martw się mamo, ja będę żył, a jak nie – to co, śmierć nie jest taka straszna”. Innym razem ściągnięto dawną sanitariuszkę 5. Brygady - Halinę Wilczyńską ps. „Myszka”, która była żoną szefa WUBP w Warszawie Tadeusza Paszty. W czasie tej rozmowy Wieliczko miał powiedzieć: „Ja wiem, że i tak mam [karę] śmierci i tak, jak mnie prowadzili mogłem uciekać między ludzi, lecz ja nie chciałem. Chciałem, żeby mnie zabili, wiem już o tym, że na mnie są paragrafy”. Tuż po odjeździe „Lufy” z Lublina funkcjonariusze bezpieki przygotowali w jego domu rodzinnym oraz domu siostry „kocioł”. Ciasne mieszkanie, w którym ustawiono zasadzkę, jak i postępująca i nieuleczalna choroba ojca doprowadziły do przyspieszenia agonii Bolesława Wieliczko, który zmarł 23 czerwca 1948 r. około godziny 8 nad ranem - w dniu, w którym zatrzymano „Lufę”. Po informacji o zatrzymaniu Henryka, „kotły” zostały zlikwidowane. Na pogrzebie Bolesława przy ul. Lipowej w Lublinie obecna była tylko żona Jadwiga, którą funkcjonariusze przywieźli pod eskortą. W ostatniej drodze nie mogła wziąć udziału nawet córka Helena Szalay wraz z rodziną. Henryk Wieliczko poddany został brutalnemu śledztwu. Początkowo w siedzibie WUBP w Lublinie, a następnie w areszcie śledczym w więzieniu na Zamku Lubelskim - 400 metrów od swojego rodzinnego domu. Z matką i siostrą widział się pod koniec 1948 r. i na początku 1949 r. Rozprawa w trybie doraźnym Wojskowego Sądu Rejonowego odbyła 24 lutego 1949 r., a ogłoszony wyrok mógł być tylko jeden - kara śmierci. „Lufa” spędził ostatnie tygodnie życia w celi śmierci na Oddziale I lubelskiego więzienia, na parterze południowego skrzydła Zamku. Wyrok wykonano 14 marca 1949 r. o godzinie 18:10 w podziemiach budynku administracyjnego więzienia. Ciało żołnierza 5. i 6. Brygady Wileńskiej AK zostało wrzucone do drewnianej skrzyni bez wieka, twarzą do ziemi, a kilka dni później wywiezione na Cmentarz Rzymskokatolicki w Lublinie przy ul. Unickiej, gdzie wrzucono je do ziemnej mogiły, w której kilka dni wcześniej Wydział Opieki Społecznej w Lublinie pochował osobę cywilną. Cioteczny brat „Lufy” - Władysław Muszkowski, osadzony na Zamku w lutym 1949 r. wspominał: „więźniowie podnieśli taki piekielny tumult w całym więzieniu, że przez dłuższy czas strażnicy bali się interweniować. Walili w metalowe drzwi menażkami i wznosili okrzyki: «Wieliczko nie żyje! Zamordowali Heńka!»”. Za swoje zasługi ppor. cz. w. Henryk Wieliczko ps. „Lufa” został odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Polska się upomniała

W kwietniu 2021 r. zespół Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN odnalazł szczątki Henryka Wieliczko. Informację o identyfikacji podano 24 września 2021 r. Na czaszce „Lufy” widniały dwa otwory. Kat chciał mieć pewność, że został skutecznie uśmiercony. Pogrzeb Henryka Wieliczko ps. „Lufa” odbył się 29 czerwca 2022 r. na Cmentarzu Rzymskokatolickim w Lublinie w obecności rodziny, przedstawicieli władz państwowych i samorządowych i Wojska Polskiego. Prof. Krzysztof Szwagrzyk, kończąc mowę przy trumnie bohatera, powiedział: „(...) pan porucznik Henryk Wieliczko „Lufa” udaje się na kolejną, ale ostatnią już koncentrację 5. Wileńskiej Brygady AK. Już nie na Wileńszczyźnie. Już nie na Podlasiu, nie w Borach Tucholskich. Tylko tam u Pana Boga, w innej zupełnie przestrzeni, gdzieś w niebie. Na koncentracji, na której już są ci, których szczątki znaleźliśmy, zidentyfikowaliśmy, pochowaliśmy z honorami do grobu. Jest już pan major Zygmunt Szendzielarz „Łupaszko”, jest „Inka” ze swoją opaską z czerwonym krzyżem na ramieniu i torbą sanitariuszki. Jest także pan porucznik Feliks Selmanowicz „Zagończyk”. Dziś dołączył pan porucznik Henryk Wieliczko „Lufa” ze swoim uśmiechem i rogatywką zawadiacko przekrzywioną na głowie. (…) Spoczywaj w spokoju żołnierzu kresowy. Spoczywaj w pokoju!”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia