Pytały mnie: po co po nich przyszedłeś?

Sebastian Luciński
Edmund Baranowski urodził się w 1925 roku. Jest warszawiakiem z krwi i kości...
Edmund Baranowski urodził się w 1925 roku. Jest warszawiakiem z krwi i kości... Sebastian Luciński
Z okazji 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego rozmawiamy z Edmundem Baranowskim - powstańcem warszawskim, Wiceprezesem Związku Powstańców Warszawskich i członkiem Rady Powierniczej Muzeum Powstania Warszawskiego.

Jak Pan wspomina dawną Warszawę?

W moich oczach najwspanialsze widoki to piękne Śródmieście Warszawy. Lubiłem po nim spacerować, jeździć hulajnogą, przylepiać nos do szyb wielkich magazynów, które znajdowały się na ul. Marszałkowskiej, czy w al. Ujazdowskich. Jeśli szło się spacerem Nowym Światem, mógł pan obserwować np. repertuary kilku kin znajdujących się na tej ulicy. Było na co popatrzeć. Nawet na wystawione fotosy kinowe, które informowały co zawiera film.

Warszawa wtedy wyglądała inaczej...

Proszę pana - wyglądała cudownie. Śródmieście było wspaniale zabudowane, w stylu klasycystycznym. Dodatkowo była dobra komunikacja, bardzo przyzwoicie utrzymane jezdnie, chodniki. Oczywiście były też równocześnie inne części Warszawy, jak np. Wola, Ochota częściowo - gdzie budowało się wiele, ale stare budynki pozostawały.

Jak pan pamięta Warszawę sprzed wybuchu Powstania Warszawskiego?

Pamiętam dobrze. To było miasto po zniszczeniach wojennych w 1939 r., po bombardowaniach niemieckich. Była to Warszawa, która przeżyła również trzy wielkie naloty sowieckie na miasto - w 1942 i 1943 roku. Była to Warszawa, gdzie już nie było warszawskiego getta, tylko ruiny po nim.

Co pan wtedy robił?

Pracowałem wtedy w Polskich zakładach Philips, przy montażu aparatury radiowej, nadawczo-odbiorczej. To była produkcja dla niemieckiej marynarki wojennej, kiedy Niemcy przejęli te zakłady. Ale równocześnie byłem członkiem zakładowej straży pożarnej. I jako strażak brałem udział w całym szeregu akcji, które utkwiły mi w pamięci na długo. Między innymi spędziłem trzy dni wielkiej nocy w 1943 r. w płonącym i walczącym getcie. To były takie wrażenia, które pozostają na całe życie.

Co by pan robił, gdyby okoliczności były inne, gdyby nie było wojny, powstania?

Byłoby pewnie tak samo, jak potoczyło się potem moje życie. Miałbym te same zainteresowania, które przejawiłem po Powstaniu Warszawskim, czyli ekonomika oraz praca w budownictwie. To była moja pasja, zresztą odziedziczona częściowo po ojcu, którzy przejawiał te same zainteresowania. Pracowałem w budownictwie 53 lata i mam dużo miłych wspomnień z tego okresu.

Wspomina pan jeszcze wydarzenia tamtych lat, jakieś szczególne?

Często myślę o tym co przeżyłem. To były dramatyczne momenty. Np. taka historia: idąc na akcję powstańczą zbieraliśmy po drodze kolegów. Idąc na zbiórkę alarmową zabrałem dwóch przyjaciół. Obaj byli jedynakami. Obydwaj potem zginęli. Odwiedziłem jakiś czas później matki tych chłopców, poznaliśmy się wcześniej bardzo dobrze, żyliśmy w przyjaźni. I powiedziałem w jakich okolicznościach zginęli synowie. Ale obydwie kobiety, mimo że rozmawiałem z nimi oddzielnie, powiedziały mi to samo: "Gdybyś po niego nie przyszedł, to by żył i był tu ze mną". I od tego momentu trzeba nosić takie obciążenie. Bo czuję się odpowiedzialny za tę sytuację. Nie za to, że zginęli, ale za to, że zabrałem ich na te akcje powstańcze.

Pokolenie, z którego pan pochodzi uważanej jest za mocne, zahartowane. A co pan może powiedzieć o współczesnych Polakach, młodzieży?

Nam powstańcom bardzo zależy na dobrym kontakcie z młodzieżą. Ale w którymś momencie doszedłem do wniosku, że to jest zupełnie inny świat. Oczywiście staramy się im coś powiedzieć o sobie, jakie były nasze wzorce, na czym się opieraliśmy, jak kształtowała się nasza osobowość pod wpływem szkoły, rodziny, harcerstwa, czy też dobrej literatury. Ale teraz wielu młodych, mimo że jest Polakami, to swoją przyszłość widzi na zachodzie, za granicą, gdzie może rozwinąć skrzydła, dokończyć studia i myśleć o karierze, zarówno zawodowej, jak i osobistym powodzeniu.

Być może dobrym sposobem na przypomnienie młodym ludziom o Powstaniu Warszawskim będzie film "Miasto '44".

Przeczytałem pięć scenariuszy do tego filmu. Od trzech lat współpracuję z reżyserem i producentem. I do każdego scenariusza miałem szereg uwag. Do ostatniego również. To nie jest film o tym powstaniu. To film o uczuciu dwojga ludzi, którego tłem jest właśnie Powstanie Warszawskie i miasto. Także to są dwa różne pojęcia. Byłem zdania, że Ci młodzi ludzie, pokazani w tym filmie, to powinna być przykładna grupa niosąca sobie pomoc, żyjąca w zgodzie, przyjaźni. Natomiast w filmie jest to grupa niezgodna, tocząca między sobą nawet boje, walki, zupełnie niepotrzebne, posługująca się wulgaryzmami, czy też rozstrzeliwująca jeńców niemieckich wziętych do niewoli. Cały szereg rzeczy został już na szczęście stonowany w tym filmie, tym niemniej uważam, że jeszcze nawet ten piąty scenariusz nie spełniał naszych oczekiwań.

Czy nasze pokolenie jest słabe, czy mocne?

Nie śledzę zdarzeń za pomocą komputera i nie zamierzam go mieć. Ale czytam wszystko na temat tego, co przynosi komputeryzacja dla młodzieży. I wnioski są wg mnie dosyć okrutne. Jestem zdania, że za lat 20 szkoła jako taka przestanie istnieć. Podobnie jak nauczycielstwo. Wszystko się sprowadza w tej chwili do Facebooka, profili społecznościowych i zbieraniu lajków. To jest w tej chwili ulubione zajęcie młodzieży. Natomiast nauka jest na dosyć dalekim planie. Jednak jak to będzie wyglądało ostatecznie za lat kilka - nie wiem.

Rozmawiał SEBASTIAN LUCIŃSKI, Moje Miasto

Poznaj Tajemnice Państwa Podziemnego:
"Tajemnice Państwa Podziemnego" to dokumentalny serial historyczny wyprodukowany przez Polska Press Grupę we współpracy z Muzeum Powstania Warszawskiego. Patronem medialnym jest miesięcznik "Nasza Historia".

Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia