Smutny los Doroty Paluszki, czarownicy z Wielkopolski. Ta historia mrozi krew w żyłach!
Zeznania mrożące krew w żyłach. Paluszkowa czarowała kamieniami!
Jako pierwszy zeznawał Jan Balcerczyk. Opowiedział, że ponad rok temu przyszła do jego domu Dorota Paluszka. Powiedziała do jego żony, że słyszała o ich zmartwieniu i zaproponowała pomoc, o ile jej nie wydadzą. Żona odparła, że nie wydadzą, byle tylko pozbyć się kłopotu. Paluszka kazała sobie dać kamień. Wyszła z izby, poszła „na tył” domu i tam mówiła coś nad nim. Balcerczyk widział to przez okno. Po powrocie chciała mu dać ten kamień do ręki, mówiąc, aby z nim poszedł do urzędu i nie bał się. Balcerczyk jednak bał się go wziąć do ręki i stwierdził, że bez niego pójdzie do urzędu: „wzdyż mi gardła nie wezmą”.
Kamień wziął ostatecznie brat Balcerczyka, wyszedł z nim z domu i go wyrzucił. Balcerczyk z żoną szukali potem tego kamienia, ale nie mogli go znaleźć. Kamień był wielkości kurzego jajka i można go było zamknąć w dłoni.