Spełnione marzenie pułkownika Zygmunta Zielińskiego. Wspominamy postać legionisty, który był związany z Kozienicami

Wojciech Szczepański
Opracowanie:
Pułkownik Zygmunt Zieliński na froncie, rok 1915.
Pułkownik Zygmunt Zieliński na froncie, rok 1915. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Pierwszego sierpnia minęła 165 rocznica urodzin generała broni Zygmunta Zielińskiego. Postać o której wielu mieszkańców Kozienic wie, że w randze pułkownika był komendantem Grupy Polskich Legionów stacjonującej w Kozienicach w latach 1915-1916.

Marzenie pułkownika Zygmunta Zielińskiego z czasów służby w Kozienicach

Postać generała Zygmunta Zielińskiego przypomina Marek Gozdera ze Związku Piłsudczyków RP Oddział w Kozienicach, w obszernym artykule, który publikujemy w całości.

Zygmunt Zieliński urodził się w 1858 roku, był synem powstańca styczniowego, pragnienie niepodległości Polski wyniósł z domu. Realizację tej idei widział w doskonaleniu się i gotowości, dlatego wstąpił do armii austriackiej. Doszedł do stopnia pułkownika.

W 1911 roku Zygmunt Zieliński odszedł na emeryturę. Wybuch pierwszej wojny dał szansę odzyskania niepodległości, pułkownik zgłosił się na ochotnika do Legionów Polskich. W niespełna miesiąc zorganizował i objął dowodzenie na pięciotysięcznym pułkiem.

2 Pułk Legionów wyruszył na front karpacki, walczono pod Rafajłową, Zieloną, krwawo pod Mołotkową. Zimą pułk prowadził bój na terenie Bukowiny, by wiosna uderzyć w kierunku Wołynia.

Do historii przeszła wówczas szarża po Rokitną. W tych walkach pomimo wieku na linii frontu walczył pułkownik Zieliński. Niestety nie pozostało to bez wpływu na stan jego zdrowia.

W 1915 roku Zygmunt Zieliński został komendantem Grupy Polskich Legionów. Grupa ta stacjonująca w Kozienicach miała za zadanie przygotowanie i sformowanie świeżo zwerbowanych jak powracających ze szpitali ozdrowieńców w nowe oddziały legionów. Z czasem zadania Grupy zostały poszerzone o szkolenie kadry artylerii, kawalerii i doraźnie inne zadania.

Po śmierci generała w 1925 roku krakowski dziennik „Czas” opublikował jego prywatne listy z różnych okresów służby. Jeden z listów dotyczy służby w Kozienicach, jest to cenny zapis nie tylko o naszym mieście, ale też ogólny obraz historii i samego generała.

Niezwykły list pułkownika Zielińskiego

Kozienice, 18 listopada 1915
Mój drogi towarzyszu broni!
Kilkakrotnie w chwilach posępnych odczytywałem list twój, który mię znów do równowagi przyprowadzał, a jednak przez blisko miesiąc nie zdobyłem się na odpowiedź. Nie chciałem ci przesyłać niemiłych wiadomości z dnia na dzień spodziewałem się zmiany. Siedzę tu w grupie 2,5 miesiąca, pracuję od 8 rano do 7 wieczór, z przerwą dwugodzinną w południe, a cóż zrobiłem? Mało, bardzo mało. Niewiele więcej nad 1000 ludzi wysyłam wam miesięcznie, z tych może jakie 300 nowych. Aparat werbunkowy liczy w Królestwie 24 oficerów, tyleż podoficerów i 4 razy tyle żołnierzy, a rezultat marny. Oficerowie mają być najlepiej wybranym materiałem agitatorskim przez departament wojskowy. Wszystko jest przygotowane, tylko brak rekruta. Składa się na to wiele rzeczy i tak bierność ziomków, nakazana im poprzednio przez narodową demokrację, ociężałość do czynu z natury, obawa przed przyszłością, niewiara w zwycięstwo centralnych mocarstw, nienawiść do Niemców, obawa przed podatkami po wojnie, przyzwyczajenie do nahajki, wolność bezgraniczna przez łapówki jako przeciwstawienie autokratyczności rządu moskiewskiego.

To ogólne powody, klasy ludności mają znów swe argumenta i tak z dołu robotnik cofnął się po ostatniej rewolucji od polityki, myśli o chlebie, którego brak ogólny przez wywóz bezwzględny do Niemiec. Chłop był popierany i głaskany i podburzany przez komisarzy rządowych przeciw dworowi, a popierany przeciw łajdactwu lichwy, sam na dobrobycie, konserwatysta, bez oświaty, analfabeta, a bojący się zmian, ksiądz przez biskupów trzymany w drodze legalności, nieliczna inteligencja wywieziona, szlachcic na gospodarstwie w obawie o majątek, gdyby źle poszło.

Rząd austriacki, zastąpiony przez oficerów, prawie bierny wobec Legionów. W ostatnim czasie partie niepodległościowe bardzo nieliczne, głoszą niestawianie w szeregach legionowych, agitują przeciw nam. Jest w kraju nadto banda, oddana wprost Moskalom i ta straszy wieściami ciemnymi, że Moskale na froncie górę biorą.

W głębi serca odchodząc od was z Rarańczy, marzyłem, że stworzę brygadę i stanę jej na czele. Nie porzuciłem tej myśli, ale widoki małe, jeśli się podkład gruntownie nie zmieni. Świta w prawdzie, ale jasne i gorąca słońce z tego świtu nie będzie. Zamierzam istniejące trzy brygady, postawić na stopie wojennej, a potem organizować czwartą. Tu w kraju stronnictw moc, każde jednak prawie bez członków, po tuzinie, nie więcej.

Obecnie ma się tworzyć stronnictwo konserwatywne, złożone z szlachty, księży i innych, Co z tego będzie, Bóg wie, a tymczasem boję się, byście wy nędzę na froncie w zimie i walką nie zmarnieli do reszty, ubytki w szeregach straszne… Oto masz obraz mały obraz trudności, piętrzących się poboru do Legionów.

Ja nabawiłem się na froncie wady serca, coraz bardziej daje ona czuć. Szybki pięciominutowy ruch wstrzymuje oddech. Co z tego dalej będzie, nie wiem, a chciałbym wytrwać do końca, którego nie widzę. Sztab mój składa się z ludzi nowych. Chętni oni są i pracują, jednak prócz Jakubowskiego, mało pomysłów, a tu trzeba działać.

W domu u mnie dobrze, rodzina zdrowa, syn uwolniony z armii przyjdzie do Legionów. Jedno mnie tylko pociesza, porównując, że przed rokiem w tym czasie byłem w Zielonej, jestem teraz w Kozienicach, 80 km od Warszawy. Przeszłego roku na kwaterze w szkole, dziś w pałacu pańskim, carskiego sługi, koniuszego, jenerała Wonlarlarskiego, w donacji po jenerale carskim z 1831 roku Dhenie.

Jest to moja satysfakcja, moja duma i zarazem nadzieja, że do wolnej Warszawy trafię. Myśl ta to moje marzenie, w chwilach rozpaczy podnosi ducha. A teraz tobie i innym kolegom chcę wypowiedzieć mój podziw, iż jeszcze trwacie i proszę was, byście do końca wytrwali. Lepiej być musi. Ściskam wam dłoń. Cześć wam i sława!

Wasz stary Zieliński

Spełnione marzenie pułkownika

Grupa Legionów w Kozienicach liczyła stale od 2500 do 3500 żołnierzy, co w około 10 tysięcznym miasteczku miało duży pozytywny wpływ na jego finanse i funkcjonowanie. Dlatego też mieszkańcy w końcu 1916 roku z żalem żegnali odchodzące do Dęblina oddziały legionistów.

Grupa Legionów była początkiem struktury późniejszego Wojska Polskiego. Pułkownik Zieliński miał tego pełną świadomość i organizował w Kozienicach nie tylko werbunek, ale i piony szkoleniowe, szpital a również pierwszy polski od lat sąd wojskowy. W 1918 roku awansowany do stopnia generał walczył w obronie Lwowa i Przemyśla. Następne lata w wolnej Polsce pomimo choroby generał poświęcił na pracę organizacyjną dla wojska. W 1919 roku objął dowodzenie Okręgu Poznań, gdzie sformował trzy dywizje. Bronił Polski przed bolszewikami w 1920 roku z sukcesem dowodząc 3 Armią w krytycznym momencie Bitwy Warszawskiej blokując konnicę Budionnego na kierunku Lublina.

W 1922 roku w stopniu generała broni po 42 latach służby wojskowej Zygmunt Zieliński odszedł w stan spoczynku. Chorował, zmarł w Wielkanoc 1925 roku. W testamencie generał prosił by pogrzeb był skromny, jak zaznaczył nie chce by odciągano ludzi od pracy, chciał by pochowano go wśród legionistów. Prosił i z góry dziękował żołnierzom, którzy odśpiewają „Śpij kolego w ciemnym grobie”.

Skromność i poświęcenie dla Boga i Ojczyzny, jak w kazaniu powiedział kapelan legionowy ksiądz Jaroński zjednywała mu wszystkich, bez względu jakie mieli poglądy polityczne i wiarę, za ojcowskie traktowanie szczególnie szanowali go młodzi żołnierze. Pogrzeb w Krakowie stał się manifestacja patriotyczną, generał spoczął przy biciu dzwonów na cmentarzu Rakowickim wśród mogił poległych legionistów spod Rokitnej.

I najważniejsze, marzenie pułkownika a późniejszego generała Zygmunta Zielińskiego o wolnej Warszawie i wolnej Polsce spełniło się, w 1920 roku uczestniczył w paradzie zwycięstwa nad bolszewikami na Placu Zamkowym. Pamiętajmy w Kozienicach o generale Zygmuncie Zielińskim. Cześć Mu i Sława ! I jak generał zakończmy optymistycznie – Lepiej być musi.

Zobacz także:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Julia Szeremeta: "Oby mój sukces przyniósł pieniądze do boksu"

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia