Szczebrzeszyn, miasto na pograniczu Roztocza Zachodniego i Środkowego, znany jest głównie ze słów wiersza Jana Brzechwy: „W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie…”. Norymberga, miasto w Bawarii, kojarzy się z procesem norymberskim, w którym osądzono głównych zbrodniarzy niemieckich z okresu II wojny światowej. Co – a właściwie – kto łączy te miasta?
Łącznikiem pomiędzy Szczebrzeszynem a Norymbergą jest Zygmunt Klukowski. Lekarz, społecznik, animator zamojskiej kultury, bibliofil, kronikarz walk o wolność mieszkańców Zamojszczyzny – tymi słowami określa się jego nietuzinkową postać.
Zygmunt Klukowski przyszedł na świat 138 lat temu. Stało się to dokładnie 23 stycznia 1885 r. w Odessie. Jego rodzice – Jordan i Felicja z Podwińskich – pieczołowicie pielęgnowali w domu tradycje patriotyczne. Po 9 latach rodzina Klukowskich przeniosła się do Moskwy. Tam starszy brat Zygmunta Julian zaangażował się w działalność kulturalną moskiewskiej Polonii, zakładając m.in. Bibliotekę Polską, w której pracowała siostra braci Klukowskich – Zofia. Jako uczeń rosyjskiego gimnazjum Zygmunt był członkiem tajnych organizacji. W 1904 r. rozpoczął studia medyczne na Uniwersytecie Moskiewskim, lecz w 1905 r. władze carskie zamknęły uczelnię z powodu wrzenia rewolucyjnego wśród studentów. Klukowski kontynuował więc studia w Krakowie. Tam zaangażował się w nielegalną działalność polityczną. Gdy jednego razu przewoził tajną korespondencję do Warszawy, został aresztowany przez policję carską i przez kilka tygodni był więziony na Pawiaku. W 1911 r. studia medyczne zwieńczył doktoratem.
W listopadzie 1918 r. Klukowski osiadł na stałe na Zamojszczyźnie. Pierwszym miejscem pobytu był Krasnobród. Napotkał tu jednak przeciwników leczenia metodami zalecanymi przez medycynę. Byli nimi miejscowy felczer oraz Żyd Lejbusz. Z kolei tamtejszy aptekarz popełnił samobójstwo z obawy przed tym, że nie będzie umiał realizować recept Klukowskiego. Ostatecznie nowym miejscem życia okazał się Szczebrzeszyn. W 1919 r. Klukowski objął tu stanowisko dyrektora szpitala, które piastował do 1946 r. Potrzebował zatem 34 lat, by z czarnomorskiego portu, w którym się urodził, przybyć do grodu nad Wieprzem.
Jako lekarz był opiekuńczy, życzliwy, bezpośredni, przystępny i – co ważne – znał się na różnych chorobach. Jest to o tyle istotne, że przez pierwsze 3 lata pracy w Szczebrzeszynie chorych leczył praktycznie sam. Szybko tu też rozwinął pierwszą ze swoich pasji: bibliofilstwo. W jego księgozbiorze znajdowały się opracowania z zakresu historii Polski czy dziejów medycyny. Na półkach jego biblioteczki (choć to słowo nie jest adekwatne do zbioru liczącego około 9000 pozycji!) zalegał też niemal kompletny zespół polskiej literatury pamiętnikarskiej. Inną jego namiętnością stało się badanie historii i kultury Zamojszczyzny, a więc regionalistyka – gromadził np. ceramikę i sztukę ludową, jak również opisywał zwyczaje, obyczaje i pieśni wsi biłgorajskich. Wreszcie w 1938 r. ukazała się z inicjatywy Klukowskiego „Teka Zamojska”, naukowy periodyk Zamojszczyzny, niezwykle ceniony w okresie II Rzeczypospolitej.
Po wybuchu II wojny światowej Klukowski został zmobilizowany w stopniu kapitana do szpitala w Wilczopolu pod Lublinem. Wraz z polskimi oddziałami cofał się stamtąd przed nacierającym wrogiem aż do Włodzimierza Wołyńskiego. 14 września 1939 r. – za zgodą komendanta szpitala – rozpoczął powrót do Szczebrzeszyna. Tutaj oddał się swojej kolejnej pasji: skrzętnie notował męczeństwo i bohaterstwo ziemi zamojskiej. Zastępca komendanta Obwodu Zamość Armii Krajowej Stanisław Książek ps. „Wyrwa” stwierdza: „Posiadając żyłkę kronikarza, od początku notował wszystko, co było związane z okupacją niemiecką i działalnością AK. Wykorzystywał wszelkie kontakty, żeby uzyskać wiadomości do zanotowania”. Klukowski niezmordowanie – niemalże dzień po dniu – prowadził dziennik, w którym odnotowywał wydarzenia wojny i okupacji. Zapiski te rejestrował nieprzerwanie do 1946 r. W obiektywny sposób przedstawił m.in. relacje dotyczące akcji pacyfikacyjnych prowadzonych przez Niemców, eksterminacji ludności żydowskiej, wysiedlania Zamojszczyzny (dzieło ukazało się w 1958 r. pt.: „Dziennik z lat okupacji Zamojszczyzny 1939-1944”). Dyrektor szczebrzeszyńskiego szpitala w coraz większym stopniu angażował się także w działalność Armii Krajowej. Poznał wszystkich dowódców oddziałów partyzanckich stacjonujących w pobliskich lasach, bywali u niego nawet przedstawiciele AK z Warszawy.
W latach 1945-1947 ukazały się 4 tomy zredagowanego przez Klukowskiego „Wydawnictwa materiałów do dziejów Zamojszczyzny w latach wojny 1939-1944”. Zbiór ten obejmował wspomnienia i relacje naocznych świadków niemieckich zbrodni na Zamojszczyźnie.
W czerwcu 1946 r. szczebrzeszyński doktor uczestniczył w odbywającej się w Warszawie konferencji Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce. Został wówczas poproszony, aby opracował kwestię wysiedleń ludności Zamojszczyzny przez Niemców. Jednocześnie – z polecenia ministra sprawiedliwości Henryka Świątkowskiego – stał się członkiem Głównej Komisji. Rok później Komisja ta wydała jego źródłowy raport „Zbrodnie niemieckie w Zamojszczyźnie” (wstęp do niego napisał H. Świątkowski). W 1947 r. książka została przetłumaczona na język francuski, a w 1948 r. na język angielski.
20 października 1947 r. rozpoczął się w Norymberdze kolejny proces niemieckich zbrodniarzy wojennych. Na ławie oskarżonych zasiedli funkcjonariusze niemieckiego Głównego Urzędu Rasy i Osadnictwa, odpowiedzialni m.in. za wysiedlenia dokonywane w Europie. Przed rozpoczęciem procesu amerykański prokurator zwrócił się do polskiego ministra sprawiedliwości Świątkowskiego o wskazanie świadków z Polski. Ten bez wahania polecił Klukowskiego. Doktor ze Szczebrzeszyna wspominał:
„Duża sala, 14 oskarżonych, w tym 5 generałów SS (po cywilnemu) i kobieta. (…) Przesłuchanie trwało przeszło godzinę. Rozwinąłem zwięzły, rzeczowy obraz akcji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie. (…) Na stole, koło mównicy prokuratorskiej leżały 4 tomy mojego wydawnictwa z angielskim streszczeniem. (…) Czułem się wprost szczęśliwy, że dane mi było reprezentować na forum międzynarodowym Zamojszczyznę i doniosłym głosem w języku polskim mówić o jej krwawych dziejach podczas okupacji niemieckiej. I nie było we mnie ani odrobiny współczucia dla tych, co siedzieli na ławie oskarżonych”.