Uczestniczka Powstania Warszawskiego: Dzisiejsze pokolenie zrobiłoby to samo

Mateusz Pilarczyk
Kapitan, dr Zofia Grodecka to mieszkająca w Poznaniu uczestniczka Powstania Warszawskiego. O tym wydarzeniu rozmawia z nami z okazji 69. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.

Przy rocznicy pojawiają się pytania, dlaczego mamy czcić klęskę Powstania Warszawskiego skoro mamy swoje, zwycięskie Powstanie Wielkopolskie?

Wielkopolanie nie chcą przyjąć do wiadomości, że w Powstaniu Warszawskim brało udział wielu Wielkopolan. Byli na wysokich, dowódczych stanowiskach. Pułkownik Adam Borys, dowódca "Parasolu" - to tylko jeden przykład z całego szeregu. Powstanie 1944 roku było powstaniem narodowym. Warszawskim z lokalizacji, a narodowym w treści. Tej tezy jakoś nikt nie chce pochwycić.

1 sierpnia 1944 roku, kiedy wybuchło powstanie miała Pani 18 lat. Jak zapamiętała Pani tamten dzień?

Mieszkałam na Żoliborzu. Tam powstanie zaczęło się kilka godzin wcześniej. Żołnierze przenoszący broń na umówione miejsca natknęli się na Niemców. Wywiązała się walka. Oni wtedy nie wiedzieli, czy to powstanie czy jedna z "ruchawek", ale wszczęli alarm. Przy mojej ulicy stanęły czołgi. Jak miałam wyjść? Przeprosić i powiedzieć, żeby przepuścili mnie, bo idę do Powstania? Dopiero po kilku godzinach dotarłam do punktu zbiórki. Mój pluton uczestniczył w walkach o Cytadelę. Pierwszy dzień był smutny. Rozsypał się plan Powstania. Wielu zginęło, a niewiele udało się osiągnąć. Na koniec przyszła straszliwa ulewa.

Nie była Pani sanitariuszką, tylko strzelcem 209 plutonu wchodzącego w skład przedwojennego 21 pułku. Walczyła Pani na barykadach ramię w ramię z mężczyznami. Jak do tego doszło?

Do Armii Krajowej wstąpiłam mając 16 lat. To nie było typowe, aby taka młoda dziewczyna wchodziła w skład plutonu żołnierskiego. Zrobiłam to z dwóch powodów: członkowie mojej rodziny walczyli w Powstaniu Listopadowym i Styczniowym, a ojciec był hallerczykiem. Po drugie chodziłam do szkoły, gdzie niemal za płotem stacjonował 21 pułk.

I mężczyźni Panią przyjęli?

Sierżant, który mnie szkolił miał kwaśną minę, ale się do mnie przekonał. Na ćwiczenia jeździliśmy do Puszczy Kampinoskiej pod pretekstem wycieczek, a szkolenie nie różniło się od tego przedwojennego. Wtedy moda była taka, że kobiety nie chodziły w spodniach, więc musiałam tam jeździć w spódnicy, wyszykowana. Był listopad 1943 i błoto. Ja w spódniczce i pięknym, niebieskim płaszczyku, do tego czterech chłopa. Pada komenda: Padnij! Wszyscy patrzą na mnie. Myślę sobie, trudno, chciałaś to masz i trzask na ziemię.

W Powstaniu Warszawskim otarła się Pani o śmierć.

Niemcy przestrzelili mi głowę. Ze swoją systematycznością między 12 i 14 robili sobie przerwę obiadową. My o tym wiedzieliśmy. Poszliśmy odpocząć za domem, który był przedłużeniem barykady. Przyszli od strony pięknych słoneczników. Kochałam te kwiaty, a od tamtej pory nie mogę na nie patrzeć. Zaskoczyli nas kompletnie. Krew się lała. Koledzy na noszach zanieśli mnie do szpitala. Tam lekarz na wstępie oceniał rannych: ten poczeka, ten na stół, ten trup. Byłam w tej ostatniej grupie. Koledzy się zbuntowali i zanieśli mnie do chirurga. Przebłagali pułkownika. Zauważył, że oddycham - to znam oczywiście z ich relacji. Wtedy lekarz mówi: "Zgolić jej głowę!" Na to się ocknęłam! Pan wie, co to znaczy ogolić głowę dziewczynie w okupowanej Warszawie? Zaczęłam wrzeszczeć, trup zaczął wrzeszczeć. Chirurg powiedział: "Wiesz moje dziecko, może ty będziesz żyła. Ogolić tylko tył!"

Mam wątpliwość, czy moje pokolenie zareagowałoby równie heroicznie...

Tak samo. Jakbyście żyli w tamtej Warszawie, to tak samo. Nie ma co się łudzić. Do Powstania Warszawskiego nie ruszyli wszyscy młodzi ludzie. Na studiach miałam kolegów, którzy nie walczyli, była to mniejszość, ale oni mieli z tego powodu uraz psychiczny.

Krytykuje się decyzje o wybuchu Powstania Warszawskiego. Słusznie?

Prędzej czy później musiało wybuchnąć. Było to jasne dla każdego, kto żył 5 lat pod okupacją, kto był tym wiecznie ściganym zwierzęciem, kto uciekał od łapanek, kto tracił znajomych i widział ich nazwiska na plakatach. Gdyby dowództwo nie zrobiło oficjalnie Powstania, to wybuchło by oddolnie i skończyło jeszcze tragicznej.

Po przegranej był żal?

Szkoda mówić...przeżywaliśmy to kilkadziesiąt lat. Kto widział, to co my, ten będzie walczył do końca życia. Tego się nie da wyrzucić, zapomnieć, skasować. Przeżyłam, ale zapłaciłam za to ciężkim inwalidztwem.

Poznaj Tajemnice Państwa Podziemnego:
"Tajemnice Państwa Podziemnego" to dokumentalny serial historyczny wyprodukowany przez Polska Press Grupę we współpracy z Muzeum Powstania Warszawskiego. Patronem medialnym jest miesięcznik "Nasza Historia".

Tajemnice Państwa Podziemnego - wydanie specjalne Naszej Historii

Komentarze 31

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

/
Ale na tym forum żydki ujadają. Nie potrzebnie my Polacy ich ratowaliśmy.
Nie potrzebnie!
/
Naród bez pamięci historycznej traci tożsamość.
Polacy mają dobrą pamięć, wielu to się nie podoba i dobrze!
Pamiętamy!
/
Polaków powiadasz?
A twój dziadziuś skąd pochodzi?
A
Andrzej Kołczyński
„Wojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami.” – Carl von Clausewitz (1780 r. – 1831 r.).

Polityka była, według florentyńskiego pisarza Nicolo Machiavellego (1469 r. – 1527 r.), nadal jest, techniką rządzenia, strategią osiągania, możliwych do osiągnięcia, celów związanych z wykonywaniem władzy. Jaką politykę, czy w ogóle można mówić o jakiejkolwiek polityce, prowadzili ci, którzy podjęli decyzję o wybuchu powstania? Czy była ona skuteczna?! Jakie były koszty? Jakie, czy w ogóle jakiekolwiek, cele zostały osiągnięte?

Sun Tzu (Zi) (544 r. p.n.e. – 496 r. p.n.e.) w swoim dziele „Sztuka wojny” przekonuje, że do wojny (bitwy) można przystąpić, gdy istnieje, oparte na racjonalnych przesłankach, bardzo duże, odbiegające znacznie od tego wynikającego z definicji zdarzenia losowego, prawdopodobieństwo iż podejmujący taką decyzję będzie zwycięzcą. Gdy takiej pewności nie ma zaleca politykę (kampanię) mającą na celu głównie oszczędzanie własnych sił i środków w każdy możliwy sposób. „Sztuka wojny” podpowiada techniki i działania, których zastosowanie w znaczący sposób zwiększają szanse na końcowy sukces.

Za czasów Czingiz- chana (1162 r./wg źródeł chińskich i mongolskich/ – 1227 r.) w imperium mongolskim historia była tajna. Jej zgłębianie było zakazane. „Nielicencjonowane” interesowanie się nią było odbierane jako sygnał posiadania aspiracji politycznych mogących zagrażać pozycji rodu (klanu) panującego. Było to karane śmiercią. Mongołowie zetknęli się z Chińczykami i rozumieli, że historia powinna uczyć, i uczy tych którzy są w stanie uczyć się, jak postępować by uniknąć błędów, także a może przede wszystkim – politycznych, popełnionych przez poprzedników (tzw. nauka na cudzych błędach). Historia w Polsce nie jest, póki co, tajna. Nie musi być! Polacy nie potrafią uczyć się na błędach przodków. Szczerze mówiąc – nie potrafią także uczyć się na własnych błędach.

Jest takie czeskie, jakże mądre, powiedzenie: „Po bitwie – każdy wojak generał”. Oczywiście dziś wiemy więcej od tych, którzy podejmowali decyzję o wybuchu powstania. Przede wszystkim znamy jego wynik i skutki. Z tego nie wynika, tak ja to widzę, że należy usprawiedliwiać generałów Komorowskiego, Pełczyńskiego i Okulickiego, Delegata Rządu na Kraj, Jana Stanisława Jankowskiego, oraz członków komisji głównej Rady Jedności Narodowej. Wręcz przeciwnie – należy wyraźnie i głośno powiedzieć, że podjęli oni złą i tragiczną dla Państwa Polskiego i Polaków decyzję. Należy tak uczynić by już nigdy nie miała miejsca „recydywa” takiego postępowania. By nie było tak, że „Polak przed szkodą i po szkodzie – głupi”.

Pozdrawiam,
Andrzej Kołczyński
k
kkk
Na oficjalne uroczystości rocznicy Powstania Warszawskiego nie wpuszczono wielu powstańców i kombatantów. - Wstydzę się, w głowie mi się to nie mieści - powiedział portalowi blogpress.pl niewpuszczony na obchody powstaniec por. Benon Janczewski.

- Mam komplet zaproszeń. Wczoraj byłem u prezydenta w Muzeum Powstania Warszawskiego, dzisiaj się umówiłem, że tutaj przyjdę, a tu okazuje się, że trzeba mieć jakieś dodatkowe partyjne... Byłem członkiem AK, byłem w Związku Radzieckim w niewoli, wydostałem się stamtąd i naraz dostaję taki plik zaproszeń i umawiam się na dziś i okazuje się, że to śmieć jest... Ja w ogóle nie rozumiem, wstydzę się... W głowie mi się to nie mieści - powiedział por. Benon Janczewski, którego nie wpuszczono na oficjalne obchody na Powązkach Wojskowych.

Podobnie potraktowano wielu innych powstańców i kombatantów. Straż miejska nie pozwoliła im dostać się w bezpośrednie sąsiedztwo pomnika Gloria Victis. - To skandaliczne, że do oficjalnych uroczystości nie dopuszcza się bohaterów, którzy walczyli o wolną Polskę - powiedział dziennikarzom "Gazety Polskiej Codziennie" Piotr Igliński, który na uroczystości przyszedł z babcią Ewą Orzechowską, 94-letnią dziś uczestniczką powstania.

Arogancję i butę stołecznych służb miejskich potwierdzają żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych, którzy wydali dziś następujące oświadczenie:

Z wielką przykrością i zażenowaniem informujemy Państwa, że w dniu wczorajszym doszło w Warszawie do niezwykle przykrej dla nas sytuacji. Po zakończeniu uroczystości rocznicowych na Powązkach Wojskowych, poczet sztandarowy Zarządu Głównego Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych wraz z reprezentacją Zarządu Głównego udał się na cmentarz Powstańców Warszawy na Woli. Niestety pocztu sztandarowego wystawianego przez umundurowaną Grupę Rekonstrukcji Historycznych NSZ oraz Sekretarza Zarządu Głównego ZŻ NSZ nie wpuszczono na całkowicie odgrodzony teren cmentarza, na którym odbywały się uroczystości. W podobnej sytuacji znalazło się wielu Kombatantów i osób, które przyszły na groby pochowanych tam Powstańców - członków swoich rodzin.
Tego typu sytuacja nigdy wcześniej nie miała miejsca, trudno też było ustalić, jaki był klucz wydawania kart wstępu do "strefy zamkniętej". Wpuszczano bez problemu partyjnych działaczy, miejskich urzędników, ludzi w średnim wieku, którym z całą pewnością nie można przypisać kombatanctwa.
D
Darek
"...Prędzej czy później musiało wybuchnąć. Było to jasne dla każdego, kto żył 5 lat pod okupacją, kto był tym wiecznie ściganym zwierzęciem, kto uciekał od łapanek, kto tracił znajomych i widział ich nazwiska na plakatach..."
Trzeba było tego doświadczyć, żeby teraz siedząc w kapciach przed ekranem móc wydawać opinie.
K
Komuch
Oszukanie młodego pokolenia warszawiaków i wysłanie ich bez wyszkolenia i z bardzo słabym uzbrojeniem na rególarną armie było zbrodnią na narodzie.Oby nigdy więcej młodzi Polacy nie trafili na głupich przywódców !!!200 tyś zabitych warszawiaków i 1,6 tyś Niemców.To klęska !!!!
P
Powiślak
A propo tej celowości wybuch powstania. Nie wiem ile osób wie jakie były straty Niemców w powstaniu warszawskim ? Otóż ocenili je na ok. 2 tysiące zabitych. Nasze ponad 200 tysięcy zabitych i totalnie zniszczone miasto.
o
obywatel
jednak jak narazie to pora się wybrać do specjalisty i zacząć się leczyć.
w
wow
Powinno obchodzic sie co najwyzej dzien pamieci ludnosci cywilnej zabitej w powstaniu i dzien pamieci starej Warszawy zniszczonej przez niemieckie bomby.
j
jo
Ciekawe co powiedzieliby na to niewinnie zabici cywile i bezdomni zyjacy w gruzach razem ze szczurami.
a
ala
a kazdy z nich sprzedalby rodzine za komorke albo inne badziewie. mnie to nie smuci bo oni beda pierwszymi ktorym wlasne dzieci zatrzasna drzwi przed pyskiem
p
posen
chwała bohaterom!
f
fghfgfgffgh
No, może gdyby okupantem była Rosja. Gdyby to byli Niemcy, to zdecydowana większość młodzieży przyjęłaby takie rozwiązanie wręcz z radością. Wielu młodych Polaków gotowych jest zrezygnować nawet z własnego języka i stać się częścią Niemiec, a najlepiej Wielkiej Brytanii.
Dostanę pewnie całą masę minusów, a proponuję porozmawiać z młodymi - tak na prawdę szczerze.
P
Poznaniak
a co tu pamiętać? bezsensowny zryw który przyniósł więcej szkód niż pożytku?
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia