W skrócie
Powstanie Warszawskie było trudnym czasem podczas okupacji. Brakowało jedzenia, ale można było liczyć na pokątne dostawy od ludzi mieszkających na wsi. Od nich można było czasem dostać kiełbasę po świniobiciu, kosz jajek albo nielegalnie przygotowany bimber. Powstańcy myśleli, że walka potrawa kilka dni. Dlatego nie zgromadzono zapasów żywności, które wykarmiłyby osoby biorące udział w bohaterskim zrywie. Kucharki zmuszone były improwizować, aby wykarmić ludzi.
Kliknij przycisk, aby zobaczyć zdjęcia związane z Powstaniem Warszawskim
Zupa plujka na trudne czasy
Im dłużej trwało powstanie, tym przygotowanie jedzenia było trudniejsze. Najsłynniejszą potrawą była zupa plujka. Nazywana również pluj-zupą lub plują. Zupa gotowana była na bazie jęczmienia. Zboże mielono w ręcznych młynkach do kawy. Danie nazwano plujką z racji, że trzeba było wypluwać zbożowe łupiny, które oddzielały się w czasie spożycia. Zboże pochodziło z tak zwanego spichlerza powstańczej Warszawy, czyli z magazynów browaru Haberbusch i Schiele.
Gołębie i kostki cukru
Czasem dodawano do zupy wkładkę mięsną. Wraz z upływem kolejnych dni powstania w Warszawie kończyło się jedzenie. Powstańców dotykał głód. Co dla wielu osób może wydawać się kontrowersyjne, w czasie Powstania Warszawskiego jedzono:
- gołębie,
- wrony,
- psy,
- koty.
Dużą popularnością cieszyła się też konina. Dla wielu osób kiełbasa z konia była prawdziwym rarytasem. W ostatnich dniach powstania nie było już jedzenia ani wody. Powstańców ratowały ssane kostki cukru i wygrzebywane resztki jedzenia. Dzieci, cierpiąc na głód, sięgały nawet po gazety, aby czymkolwiek zapełnić żołądek.
Kuchnia polowa w Powstaniu Warszawskim
Ważne miejsce na mapie Powstania Warszawskiego miały kuchnie polowe. Najczęściej prowadziły je kobiety, które tworzyły istotne zaplecze dla osób czynnie walczących. Ochotniczki zgłaszały się pełne entuzjazmu, mając nadzieję, że poprzez gotowanie przysłużą się dla polskiego zwycięstwa. Kuchnie polowe były też prowadzone w podziemiach zakonów. Między innymi czynnie włączyły się siostry ze Zgromadzenia Franciszkanek Rodziny Maryi przy ulicy Hożej 53. W pierwszych dniach powstańczego zrywu zakonnice wypiekały chleby i rozdawały je żołnierzom. Wśród posiłków i napojów podawanych w kuchniach polowych były:
- sałatki z chwastów (rdestu, perzu, liści buraków i natki marchewki),
- zupy na bazie pokrzywy,
- kawa z żołędzi.
Warto wspomnieć, że żołędzie ratowały braki żywności niemal przez całą okupację. Zmielone na mąkę używane były do zrobienia podpłomyków, chleba lub racuchów. Żołędzie były też gotowane i jedzone zamiast ziemniaków.
Czytaj także: Rozmowy z żonami powstańców
Myśląc o kuchni powstańczej, warto pamiętać, że była to też niebezpieczna praca. W każdej chwili obok budynku mogła spaść bomba. Przez to obsypujący się tynk, kurz lub ziemia mogła wpaść do gotującej się zupy, lub siła rażenia pocisku mogła ją rozlać. W najgorszym razie spadająca bomba na budynek kuchni polowej niszczyła ją doszczętnie wraz z gotującymi w niej kucharkami.
Źródło:
- „Okupacja od kuchni. Kobieca sztuka przetrwania” Aleksandra Zaprutko-Janicka, Wydawnictwo Otwarte
- Klasztory w Powstaniu Warszawskim: „reduta” Rodziny Maryi - Hoża 53 - niedziela.pl
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Stronę Kuchni codziennie. Obserwuj StronaKuchni.pl!
Zobacz inne tematy kulinarne ze Strony Kuchni: