Czarne dni naszego miasta, czyli okupacyjne życie w Łodzi
Przed wojną w Łodzi mieszkało około 680 tysięcy ludzi. 388 tysięcy z nich stanowili Polacy, 230 tys. Żydzi, a około 60 tysięcy Niemcy. Przy czym granice miasta były o wiele mniejsze niż obecnie. Nie należała do niego na przykład Ruda Pabianicka i Radogoszcz, które w dużej mierze zamieszkałe były ludność pochodzenia niemieckiego. 9 listopada, w 16 rocznicę nieudanego puczu w Monachium, Łódź zostaje wcielona do III Rzeszy. Staje się częścią Kraju Warty, który ma być wzorcową, niemiecką prowincją. Miała tu dominować ideologia nazizmu, a Łódź stać się miastem, w którym dominuje kultura niemiecka. Początkowo nie wierzono w wojnę, ale gdy nadeszła, nikt nie spodziewał się, że okupacja będzie przebiegała w taki sposób. Starsi łodzianie pamiętali jeszcze I wojnę światową. Wtedy też Niemcy zajęli miasto. Nie był to łatwy czas. Okupanci zmienili nazwy ulic, panował głód, nie było jednak terroru, aresztowań, upokarzających zakazów dla Polaków.
Łodzianie myśleli, że okupacja będzie wyglądała tak jak podczas I Wojny Światowej – mówi Wojciech Źródlak, łódzki historyk. - Panowały trudne warunki, żyło się ciężko, ale nie było eksterminacji, bezpośredniego zagrożenia życia. Niestety rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Wysadzili Kościuszkę i inne pomniki
11 listopada Niemcy wysadzili pomnik Tadeusza Kościuszki.Z czasem ten los spotkał wszystkie łódzkie pomniki. Zmieniono granice Łodzi. W jej skład włączono: Retkinię, Rudę, Sikawę, Stoki, Rogi, Zarzew, Olechów, Chojny, Rokicie, Radogoszcz, Żabieniec, Teofilów, w części Wiskitno, Starową Górę, Łagiewniki. Powierzchnia Łodzi zwiększa się z 58 kilometrów kwadratowych do 226, 66 km kwadratowych. Tak więc miasto staje się prawie pięciokrotnie większe. Liczba jego mieszkańców zwiększyła się z blisko 400 tys. do 788 tys.
11 kwietnia 1940 Łódź zniknęła ze wszystkich map. W jej miejsce pojawiło się miasto Litzmannstadt. Nazwano ją tak na cześć generała Karola Litzmanna, bohatera tzw. Bitwy Łódzkiej z czasów pierwszej wojny światowej. Herbem miasta przestała być łódka. Została nim podwójna swastyka na niebieskim tle. Ulica Piotrkowska stała się Adolf — Hitler _ Strase.
Ale łodzianie nie poddawali się. Na słupach ogłoszeniowych pojawiały się napisy: Łódź nie jest Litzmannstadtem tylko polskim światem. Kiedy Niemcy naklejali plakaty informujące o zwycięstwach na wszystkich frontach, młodzi łodzianie przekreślali jedną literkę i widniał napis: Niemcy leżą na wszystkich frontach. Wspomnienia z czasów okupacji znajdziemy m.in. w książce Armina Hornergera , Moja łódzka młodość”. Gdy wybuchła wojna był chłopcem. Urodził się bowiem w 1930 roku. Pochodził z niemieckiej rodziny. Jego ojciec Waldemar był tkaczem. Przodkowie przybyli do Łodzi w pierwszej połowie XIX wieku z Badenii. Tu szukali lepszego życia. Mama Henryka, na którą mówiono Henriette, pochodziła z polsko – niemieckiej rodziny. Jej rodowe nazwisko brzmiało Terpińska. Polskie korzenie miał jej ojciec, Wincenty. Przed wojną Armin mieszkał przy ul. Srebrzyńskiej. Ale tuż przed przed wybuchem wojny razem z rodzicami i rodzeństwem znalazł się Berlinie. Tam jednak zmarł jego ojciec. I na początku 1940 roku wrócili do Łodzi. Przyjechali na Dworzec Kaliski.
- W miejscu w którym na budynku dworcowym był szyld Łódź widniała nowa, biała tablica z czarnym napisem: LODSCH – wspominał w książce Armin Hornerger. - Tragarze nosili teraz mundury niemieckiej kolei Deustsche Reichsbahn, a na nowiutkich, czystych czapkach z daszkiem namalowany był napis Dienstmann.
Gdy rodzina Hornergerów wsiadła do tramwaju Armin zwrócił uwagę na nowiutkie mundury motorniczego i konduktora. Potem jego rodzina przyjęła volkslistę, a on zaczął chodzić do niemieckiej szkoły. Polskie zostały zamknięte.
Mieszkający na Bałutach Tadeusz Borowski nie poszedł do szkoły 1 września. Ale po zajęciu Łodzi Niemcy otworzyli na pewien czas szkoły dla polskich dzieci.
- Chodziliśmy do szkoły gdzieś do początku grudnia 1939 roku – wspominał Tadeusz Borowski. - Był chyba listopad. Do szkoły chodziliśmy w tzw. szynelach. Były to granatowe płaszcze ze świecącymi guzikami. Przed szkołą stali nasi niemieccy koledzy, którzy wcześniej się z nami bawili. Mieli w rękach nożyki. Obcinali nimi guziki z szyneli. Były to zwykłe guziki, bez orzełków...
Tymczasem rodzina Hornergerów przeprowadziła się na Herman Goering Strasse, czyli na al. Kościuszki. Henrieta dostała mieszkanie w pięknej szkoły. Armin chodził do znajdującej się w pobliżu niemieckiej szkoły i gimnazjum. Uczył się tam też jego starszy brat Georg. Ich mama pracowała w Urzędzie Skarbowym. Któregoś dnia dostała urzędowe pismo. Armin miał się zgłosić do Jungvolku. Była to organizacja skupiająca przymusowo chłopców od 10 do 14 lat. Jej zadaniem była ich indoktrynacja. Jedną z form zajęć były ćwiczenia wojskowe. Mama nie chciała by tam poszedł, pismo schowała na dnie szuflady. Tymczasem w szkole Armina pojawił się nowy dyrektor. Chodził po niej w mundurze SA , witał wszystkich pozdrowieniem Heil Hitler! Od razu zapowiedział, że 20 kwietnia Adolf Hitler obchodzi urodziny i uczniowie szkoły muszą wziąć w pardzie z tej okazji.
- I tak zostałem zuchem Jungvolku – wspominał pan Armin. - Razem z kolegami poszliśmy do hufca, bo tak nazywało się miejsce do którego mieliśmy się zgłosić. Dostaliśmy tam nowiutki mundur członka „Jungvolku”. Do umundurowania należał też szeroki pas metalową sprzączką, wymalowaną na nim znakiem runicznym, koalicyjka, buty, finka oraz buty. Później mamie przysłano rachunek za to wszystko.
Granice getta
W styczniu 1940 roku Niemcy wyznaczyli granice przyszłego getta. Ostateczną decyzję w sprawie utworzenia „dzielnicy mieszkaniowej” dla Żydów w Łodzi podjęto 8 lutego 1940 roku. Na mocy tej decyzji wszyscy Żydzi mieli zostać przesiedleni do północnej części Łodzi. Mieszkający tam Polacy i Niemcy zostali stamtąd przesiedleni. Umieszczani w getcie Żydzi mogli zabrać ze sobą jedną walizkę, w której mogły znaleźć się ubrania, bielizna i pamiątki rodzinne. Niemcy spalili łódzkie synagogi. Między innymi tę przy al. Kościuszki została podpalono w nocy z 10 na 11 listopada, a następnie rozebrana.
Życie Polaków we włączonej do Niemiec Łodzi podlegało licznym ograniczeniom. Musieli wyprowadzić się z kamienic w centrum Łodzi. Wysiedlono też łodzian m.in mieszkający na osiedlu Mireckiego czy osiedlu ZUS-owskim na ul. Bednarskiej. Kara śmierci groziła nawet za wydawałoby się drobne przewinienia. Na słupach pojawiały się różowe plakaty, w języku polskim i niemieckim, informujące o wyrokach śmierci na które zostali skazani Polacy. Na przykład Jan Ostrowski i Władysław Weber zostali straceni z wprowadzanie do obiegu dużej ilości sfałszowanych kartek żywnościowych. Adam Nockowski został skazany na śmierć za kradzież kartek z jednego urzędu gospodarczego. Śmierć groziła też m.in za nielegalny ubój bydła.
Katalog zakazów i ograniczeń dla Polaków mieszkających w Łodzi był bardzo długi. Oczywistym było, że konfiskowano im radia. Zabierano też książki, kolekcje znaczków. Nie mogli bez zezwolenia podróżować. We wszystkich placówkach służby zdrowia nie można było rozmawiać po polsku. Zamknięto polskie szkoły. Polacy mogli wchodzić tylko do parku Wenecja. Do innych łódzkich parków wstęp mieli wzbroniony. Na ławkach widniały napisy: Tylko dla Niemców.
Kazimierz, Kazimiera i Zofia.
Urodzonym w czasie wojny polskim dzieciom nadawano imiona tylko ze specjalnie przygotowanej listy. A na drugie imię dostawali obowiązkowo Kazimierz, Kazimiera i Zofia. Od 1 marca do 31 maja 1942 roku Polacy nie mogli kupować sałaty, rzodkwi, marchwi, kalarepy, a od 1 maja do 20 lipca, tego samego roku: ogórków, fasoli, pomidorów, kapusty włoskiej.
Początkowo łodzianie narodowości polskiej mogli wysyłać telegramy tylko w przypadku śmierci lub ciężkiej choroby najbliższego członka rodziny. W 1943 roku nawet w takich wypadkach zakazano im wysyłania depesz...
W 1942 roku krawcy w Łodzi otrzymali zakaz szycia ubrań dla Polaków, a szewcy szycia butów ze skóry. Polacy nie mogli też kupować w sklepach skórzanych butów, a jedynie wykonane z tkaniny, na drewnianych lub gumowych podeszwach...
Wywóz na roboty
Już jesienią 1939 roku Niemcy wprowadzają przymus pracy dla Polaków. Początkowo obejmuje on obywateli polskich od 16 do 60 roku życia. W 1941 roku granica wieku zostaje obniżona do 14 lat. Z czasem do pracy zmuszano nawet 12-latków. Łodzian najczęściej wywożono z miasta i zatrudniano w ośrodkach przemysłowych w głębi Rzeszy. Do końca 1944 roku wywieziono na roboty 115 tysięcy mieszkańców miasta. 24 marca 1941 roku niemieckie władze uruchomiają komunikację autobusową. Ale autobusami mogą jeździć wyłącznie Niemcy i volksdeutsche. 8 maja nadburmistrzem Łodzi zostaje Werner Ventzki. Pełni tę funkcję do lipca 1943 roku. To on 7 czerwca przyjmuje uroczyście w mieście Heinricha Himmlera. W październiku tego samego roku zakazano pochówku Niemców i Polaków na tym samym cmentarzu. W tym samym miesiącu aresztowanych zostaje 158 księży z diecezji łódzkiej. Większość z nich zostaje wywieziona do obozu koncentracyjnego w Dachau...Dla Polaków czynne są tylko trzy kościoły katolickie.
Od listopada Polacy nie mogli kupować pszennego pieczywa, a także ciast i słodyczy. Niemieckie służby sanitarne obliczył, że w ciągu roku na gruźlicę umiera 1,5 tysiąca łodzian. Nie wliczono do tej statystyki więźniów getta, gdzie śmiertelność z powodu tej choroby była kilkakrotnie wyższa...