Dwa lata temu – zmiana warty w muzeum. Jak pan pamięta tamten moment?
Do ostatniej chwili nie było pewne, czy parlament Rzeczpospolitej poprze kandydaturę Karola Nawrockiego, ówczesnego szefa Muzeum II Wojny Światowej, na prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Ta decyzja zapadła w końcowej części lipca 2021 roku. Trzeba było się odnaleźć w nowej sytuacji, tak w muzeum, jak i w pierwszej kolejności w ministerstwie. W lipcu, następnego dnia po mianowaniu Karola Nawrockiego, zostałem powołany przez pana ministra Piotra Glińskiego na funkcję pełniącego obowiązki dyrektora MIIWŚ i przystąpiliśmy do kontynuowania zadań.
Niemal natychmiast też wskazałem, że nie będzie istotnych zmian co do priorytetów realizowanych na terenie naszego muzeum. Te dwa główne zadania to zapewnienie sprawnego funkcjonowania muzeum w tej postaci, którą ona była przed 21 lipca 2021 roku i realizacja drugiego bardzo ważnego zadania, a mianowicie tworzenie muzeum plenerowego na Westerplatte. Te dwa filary naszej aktywności pozostają niezmienione a formuła instytucji kultury realizowanej w wielu wymiarach jest konsekwentnie wypełniana treścią przez zespół 130 pracowników etatowych naszego muzeum. W większości realizujemy własne projekty, ale też zapraszamy do współpracy partnerów zewnętrznych. Pracy było dużo przed 21 lipca 2021, nie było jej mniej po tej dacie i tak samo jest po dwóch latach, gdy spotykamy się w lipcu roku 2023. Praca, praca, praca... z nowymi zadaniami, takimi jak chociażby założenie filii muzeum o nazwie Muzeum Mostów Tczewskich formalnie powołane w lipcu 2022 roku. To kolejne zadanie, któremu nasz zespół musi sprostać.
Mówi pan o tym, że sytuacja była dynamiczna, gdy został pan powołany na pełniącego obowiązki szefa muzeum. Gorąco było i wcześniej, objął pan kierownictwo instytucji, która borykała się z różnymi atakami w przestrzeni medialnej i procesem wytoczonym przez kierownictwo placówki poprzedzające okres szefowania Karola Nawrockiego.
Tak było. Od kwietnia 2017 roku te napięcia występowały, aczkolwiek miałem wrażenie, że w 2021 roku ich natężenie było już mniejsze niż w okresie pierwszych lat. Istotne było to, że nie mogliśmy kontynuować prac na wystawie głównej, polegających na uzupełnianiu treści, korygowaniu stwierdzonych błędów merytorycznych, dlatego że pozostawiliśmy w sporze prawnym z pierwszym dyrektorem muzeum Pawłem Machcewiczem i jego współpracownikami. Ten spór prawny na poziomie sądu pierwszej instancji i sądu apelacyjnego trwał aż do roku 2023. To oczywiście blokowało możliwość jakiegokolwiek manewru. W lipcu dwudziestego trzeciego roku czekamy na pisemne uzasadnienie wyroku Sądu Apelacyjnego. Trzeba jednak podkreślić, że sądy obu instancji uznały prawo aktualnej dyrekcji muzeum do tego, aby wprowadzać zmiany i uzupełnienia.
Co nas bardzo cieszy, bo dzięki temu nasza instytucja w tej części, którą nazywamy wystawą główną, może reagować na zmieniający się stan badań naukowych, nowe zweryfikowane informacje czy też wydarzenia takie jak chociażby eskalacja wojny na Ukrainie. Naszą wystawę główną dzisiaj kończy takie stwierdzenie, iż musimy w wolnym świecie być zjednoczeni, aby przeciwstawiać się złu. Bezpośrednio nawiązujemy do tego, czego doświadczają nasi sąsiedzi na Ukrainie od 2014 roku, ale szczególnie boleśnie od 24 lutego 2022 roku.
Wracając jeszcze do tego momentu, kiedy obejmuje Pan funkcję, to było wejście z marszu. Pozycja wicedyrektora wcześniej pomogła ogarnąć całość spraw, czy trudno się było oderwać od wcześniejszej „działki” obowiązków?
Wspierałem dyrektora Nawrockiego od maja 2017 roku. Te następne lata, gdy zajmowałem się kwestiami związanymi z merytoryką, zbiorami, konserwacją, działem filmowym, biblioteką, działem naukowym i edukacją oraz pozostawałem w takim stałym dialogu z moim przełożonym spowodowały, że byłem wprowadzony w zasadnicze sprawy muzeum, a to w znakomity sposób ułatwiło mi przejęcie obowiązków.
Trzeba też powiedzieć, że ze strony naszych przełożonych głównych i pośrednich w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego doświadczaliśmy pomocy. To się nie zmieniło po lipcu 2021 roku i przy dobrym zespole, który jest w muzeum, przy tej pomocowej postawie ministerstwa jesteśmy w stanie nieprzerwanie rozwiązywać różne problemy, które się w sposób naturalny pojawiają podczas czy w ramach funkcjonowania tak dużej jednostki jak nasze muzeum. A problemy są oczywiście istotne. Realizując inwestycję na Westerplatte, wprawdzie w spokojnej formie, ale nadal „ucieramy” z miastem Gdańskiem stanowisko co do naszych praw na tym terenie, tym bardziej, że nasze kompetencje dotyczą według ustawy z 2019 roku tak naprawdę realizacji samej inwestycji. Instancją delegowaną przez Skarb Państwa do zajmowania się Westerplatte jest nadal miasto Gdańsk, więc w sposób nieuchronny musimy pozostawać w kontakcie, w dialogu. Sukcesywnie zawieramy kolejne porozumienia uprawniające nas do realizacji naszych zadań inwestycyjnych na terenie Westerplatte.
Westerplatte, miejsce symboliczne, początek II wojny, skupia chyba obecnie najwięcej energii muzeum
Tu należy powiedzieć o ważnych wydarzeniach i osiągnięciach naszego muzeum. W listopadzie 2022 roku miała miejsce uroczystość pochowania szczątków dziesięciu obrońców z 1939 roku, a wśród nich – majora Henryka Sucharskiego. Ta uroczystość wieńczyła jeden z etapów inwestycyjnych, a mianowicie budowę nowego cmentarza Żołnierzy Wojska Polskiego na Westerplatte.
Równolegle trwały prace organizacyjne, planistyczne, związane z szerokim zakresem działania, z dążeniem do tego, aby wyłonić projekt architektoniczny dla całego muzeum. Szczęśliwie jesteśmy już po pierwszym posiedzeniu sądu konkursowego. Podczas tego posiedzenia wskazano 5 projektów a studia architektoniczne mają przygotować na drugi etap swoje już bardziej dopracowane, szczegółowe propozycje. I tu spotkamy się w październiku, ja tylko jako osoba asystująca, natomiast przede wszystkim członkowie sądu konkursowego, aby rozstrzygnąć, która z propozycji jest najbardziej interesująca i najlepiej odda tę misję, te treści, które zaplanowaliśmy dla filii tworzonej na Westerplatte. Generalnie te wszystkie projekty mają zrealizować koncepcję wypracowaną i przedstawioną jeszcze w okresie, kiedy dyrektorem był dr Nawrocki.
Niezależnie od działań dotyczących terenu dawnej Wojskowe Składnicy Tranzytowej jesteśmy bardzo zaawansowani z innym zadaniem, budową nowego biura obsługi ruchu turystycznego. To jest o tyle ciekawa sprawa, że dzieje się to na terenie, który jest własnością portu gdańskiego. Natomiast już w okresie, kiedy ja pełniłem obowiązki kierującego muzeum, podpisaliśmy z portem umowę na użyczenie tego obszaru na kilkadziesiąt lat. Dzięki temu powstanie parking i nowoczesny budynek z zapleczem dla turystów. Przybywający na półwysep tam będą mogli kupić bilety, odpocząć, zawitać do kawiarni, restauracji, spotkać się z przewodnikami. I tu mamy już wyłoniony projekt wykonawczy, a wkrótce wyłonimy firmę, która przystąpi do prac budowlanych.
Jeszcze wcześniej faktem stanie się nowa ekspozycja w budynku dawnej elektrowni. Ten teren, ten budynek został udostępniony nam przez Morski Oddział Straży Granicznej. Ciężkie prace budowlane polegające na dostosowaniu i budynku i otoczenia do celów muzealnych dobiegają końca, a wkrótce na tym terenie, a przede wszystkim w budynku nastąpi montaż elementów wystawy głównej. To będzie pierwsza nowa ekspozycja powstającego muzeum. W ramach tej ekspozycji zaprezentujemy wybór ponad dwustu obiektów odnalezionych na Westerplatte od wiosny 2016 roku.
Gdy podczas wzruszającej uroczystości na nowym Cmentarzu Żołnierzy Wojska Polskiego na Westerplatte chowani byli ze swoim dowódcą odnalezieni przez was bohaterscy polegli w obronie placówki, był Pan już dyrektorem MIIWŚ z nominacji ministerialnej. Kontynuacja badań na polu bitwy, przygotowanie nowego upamiętnienia i uroczystości, to wszystko jeszcze w okresie pełnienia obowiązków...
To przypomnijmy, że ogrom zajęć, zadań, które przypadały już od pierwszych dni tygodni pełnienia funkcji kierowniczych, sprawiał, że w tej rzece kolejnych projektów i zadań dni upływały bardzo szybko. W pewnym momencie uświadomiono mnie, że zgodnie z umową, którą podpisałem w lipcu 2021 roku, to było zatrudnienie na rok i teraz powinienem dopełnić formalności polegających na tym, aby przedstawić koncepcję funkcjonowania muzeum w okresie stałego zatrudnienia, o ile minister Gliński taką decyzję by podjął. W związku z tym późną wiosną 2022 roku odłożyłem na bok bieżące zadania, a jak powiedziałem nieprzerwanie jest ich zawsze dużo, i przygotowałem program, przesyłając go do ministerstwa. Ten program działań został zaopiniowany pozytywnie i w konsekwencji w lipcu 2022 roku dostałem nominację na funkcję dyrektora Muzeum II Wojny Światowej na siedmioletnią kadencję.
Proszę przybliżyć ten program
Trzeba powiedzieć, że w jego ramach zostały uwzględnione wszystkie zadania, o których już mówiłem. To funkcjonowanie atrakcyjnego muzeum głównego z ewentualnymi zmianami. Nasi zwiedzający bardzo często są właśnie tymi osobami, które wskazują nam miejsca, które powinny być zmodyfikowane. Dla przykładu - nie tak dawno w murach naszego muzeum zebrała się na kolejne posiedzenie Międzynarodowa Rada Oświęcimska.
Wtedy przedstawiciele społeczności Romów zażądali istotnego rozszerzenia opowieści o ich dyskryminacji i eksterminacji w okresie rządów narodowych socjalistów niemieckich i w tym kierunku też pójdziemy. Na wystawie głównej znajdzie się znacznie bogatsza pod względem wyrazu graficznego i dostępności wizualnej opowieść o tym, co spotkało Romów europejskich na terenach kontrolowanych przez narodowych socjalistów po styczniu 1933 roku. To jest przykład zmian, które mamy obowiązek wręcz wprowadzić na wystawie głównej, ale uczynimy to dopiero w momencie, gdy uzyskamy pisemne uzasadnienie wspomnianego wcześniej wyroku sądu apelacyjnego, bo ten wyrok będzie wtedy obowiązujący.
Mnogość różnych zadań od zadań w ramach projektu Westerplatte sprawia, że prace dotyczące Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 absorbują bardzo dużą część naszej uwagi i na pewno to nie ulegnie zmianie aż do roku 2027, bo zgodnie z przyjętym harmonogramem to właśnie wówczas mamy oddać do użytku największy obiekt, nowy obiekt na Westerplatte, w którym będą prezentowane dwie podstawowe grupy treści. Podstawowa część wystawy głównej będzie poświęcona kampanii polskiej roku 1939, ale też i w tamtym budynku opowiemy o wszystkich obrońcach Westerplatte, o tych około 210 żołnierzach i zmobilizowanych do służby pracownikach cywilnych, którzy byli w składnicy 1. września 1939 roku. Obserwując pragmatykę funkcjonowania różnych instytucji, uzgodnień, planowania, projektowania już dziś wiem, że te działania związane z Westerplatte będą absorbowały bardzo dużo czasu. W miarę naszych możliwości wchodzimy też w kolejny projekt, mianowicie tworzenia Muzeum Mostów Tczewskich. Ale nasza aktywność w tej materii jest uzależniona od tego, jak wykorzystuje środki główny jest inwestor odbudowy mostu, którym jest starostwo w Tczewie.
Wspomniał Pan wcześniej o działach nadzorowanych przed objęciem całości kierownictwa, po rozpoczęciu pracy w 2017 roku. Czy w tamtym okresie, po poprzedniej zmianie władz w muzeum, trudno było wyprowadzić je na prostą?
Kiedy doktor Nawrocki kierował jednostką, wszystkie te działy funkcjonowały niezwykle dynamicznie. Jego sytuacja była, poza późniejszymi konfliktami z byłym kierownictwem i miastem, skomplikowana w związku z tym, że gdy obejmował jednostkę, było wtedy kilkudziesięciu etatowych pracowników, część z nich zdecydowała się odejść z muzeum. Przyszli nowi ludzie do instytucji i on musiał tworzyć nowy zespół, który musiał się zgrać. To działo się i to z bardzo dobrym efektem. Niewątpliwie dyrektor Nawrocki działał w znacznie trudniejszych warunkach, znacznie trudniejszym otoczeniu medialnym niż niż ja, ale radził sobie z wyzwaniami tamtych lat doskonale. I o Muzeum II Wojny Światowej było słychać w Polsce i w świecie. Pod jego kierownictwem zespół nawiązywał kontakty międzynarodowe. Zbierał też doświadczenia, bo ta pula doświadczeń zebranych przez część kolegów, którzy pracowali wcześniej, odeszła wraz z nimi z muzeum. Ten nowy zespół musiał zgromadzić swoje własne doświadczenia i to czynił. Moja filozofia jest taka, że cenię kontynuację, wzbogacanie, trwanie, dodawanie nowych elementów, a nie burzenie wszystkiego i rozpoczynanie co kilka lat od rewolucji ze stwierdzeniem, iż poprzednicy nie wnieśli nic pozytywnego i dopiero ja jestem tą osobą, która wymyśli rzeczywistość na nowo. Idea Festiwalu Kultury Utraconej powstała jeszcze w okresie, kiedy dyrektor Nawrocki był szefem. Pierwszą edycję zrealizowaliśmy już w okresie mojego urzędowania. Drugą też i mam nadzieję, że będą kolejne edycje. Tutaj właśnie świeżo uzyskaliśmy zapewnienie ministerstwa, że kolejne edycje festiwalu będą miały stałe finansowanie z budżetu centralnego.
A to jest okazja do zaprezentowania bardzo bogatej kultury Rzeczpospolitej, która przepadła z powodu śmierci twórców albo została ograniczona z powodu ich emigracji i trzeba o tym przypominać. My docieramy do młodych ludzi poprzez różne formy i działania np. amatorskiego teatru, ale też zapraszając zespoły muzyczne wykonujące różne rodzaje muzyki i różne zespoły, od tych mniej znanych po te, które są marką same w sobie, jak chociażby Zespół Pieśni i Tańca Mazowsze czy Zespół Pieśni i Tańca Śląsk.
Jednak odcisnął Pan również własne piętno na kierunku w którym rozwija się muzeum
Niewątpliwie to, co się zmieniło po lipcu 2021 roku, to wzmocnienie zespołów związanych z zadaniami stricte muzealnymi. Mamy dwukrotnie większą liczbę konserwatorów zabytków. Pula eksponatów nieprzerwanie rośnie, bo to jest już 58 tysięcy obiektów w muzeum głównym, a dochodzą kolejne tysiące obiektów znajdowanych na terenie Westerplatte. Mamy wzmocnienie zespołu pracowników działu wystaw, działu zbiorów, dlatego że te dziesiątki tysięcy obiektów trzeba odpowiednio zinwentaryzować, przygotowywać je do eksponowania. To są w końcu osoby potrzebne do tego, aby przyjmować wystawy naszych partnerów zewnętrznych, czy krajowych czy zagranicznych. Jeżeli spojrzymy na wydarzenia z ostatnich dwóch lat, to przecież mieliśmy tutaj u siebie wystawy ze Śląska, z Warszawy, mieliśmy wystawy przygotowane we współpracy z ambasadami Japonii, Meksyku, z konsulatem niemieckim w Gdańsku, ostatnio, jak planowaliśmy – we współpracy z partnerami litewskimi, mnóstwo kontaktów zagranicznych i kontaktów krajowych. Wszędzie, gdzie jesteśmy, mówimy o tym, że jesteśmy otwarci na współpracę. Jeżeli jakieś dzieło pozostaje w związku z naszą misją, to zapraszamy jego wykonawców by zaprezentował je u nas. Mówimy o partnerach europejskich, ale przecież dzięki powstaniu komisji historycznych polsko-kazachskiej i polsko-uzbeckiej mamy możliwość pozyskiwania dokumentów, do niedawna tajnych, z zasobów archiwalnych tych krajów. A dzięki nim poznajemy losy dziesiątków tysięcy naszych obywateli, którzy po 1937 roku i po 1940 roku trafili jako zesłańcy do Azji Centralnej. Bardzo dobra współpraca z muzealnikami, historykami z tych dwóch wspomnianych państw azjatyckich sprawia, że już wkrótce będziemy mieć tomy źródeł, z których rodziny Sybiraków dowiedzą się więcej o losach swoich krewnych. Niekiedy jeszcze oni sami, bo szczęśliwie nadal mamy część z nich wśród nas. Tak więc działamy tam, gdzie możemy. Oczywiście niektóre odcinki się zamknęły. Próbowaliśmy pozyskiwać i pozyskaliśmy część materiałów na terenie Białorusi, ale od 2020 roku dalsza współpraca z instytucjami na terenie tego państwa jest po prostu niemożliwa tak długo, jak reżim Łukaszenki sprawuje tam władzę.
Nie mówiąc o Rosji i reżimie Putina
Biorąc pod uwagę imperialną rosyjską politykę historyczną w tym kraju a de facto afirmację dla bolszewizmu i stalinizmu, moglibyśmy się obawiać, że trafiając na teren Federacji Rosyjskiej bardzo szybko znaleźlibyśmy się za kratami z oskarżeniem o to, że dokonujemy jakieś zafałszowania historii. A tymczasem doskonale wiemy, że tych zafałszowań dokonuje właśnie Rosja Putina i ludzie delegowani do realizacji polityki historycznej. Na pewno na jakiś czas współpraca z historykami na terenie Rosji jest zamknięta. Miejmy nadzieję, że to się zmieni, ale tylko w związku ze zmianami, które, miejmy nadzieję, będą miały miejsce w tym kraju.
Podsumowując, jakie będą kierunki rozwoju muzeum poza Westerplatte, o którym już dużo mówiliśmy?
Powiększanie zbiorów i opieka nad nimi. Natomiast przed historykami, muzealnikami stoi przede wszystkim wyzwanie docierania do jak największej liczby odbiorców w różnych grupach wiekowych. Tym samym istotne jest tutaj to, co robi nasz dział komunikacji, nasze media społecznościowe, nasz dział dokumentacji filmowej i nasi edukatorzy. Bez przetwarzania przez nich wyników prac stricte muzealnych i historycznych, badawczych na popularny język i obraz trafiający do odbiorców nasza misja byłaby realizowana w sposób niepełny, niedoskonały. Na pewno edukacja poprzez wprowadzanie nowoczesnych środków przekazu to jest zadanie, które przed nami stoi.
Aby docelowo na przykład osoby, które są w Argentynie i niekoniecznie mają możliwość pojawienia się w Muzeum Drugiej Wojny Światowej albo na Westerplatte, wchodząc na naszą stronę internetową, mogły uzmysłowić sobie, jakie treści, w jaki sposób prezentujemy. Globalny zasięg to jest na pewno to, do czego musimy dążyć. Nie oczekuję, że kilka miliardów ludzi na świecie będzie chciało koniecznie odwiedzić w ten czy inny sposób MIIWŚ, niemniej my musimy tworzyć możliwość, aby ci, którzy wpadną na taki pomysł, od nas dostali propozycję.
Wychodzicie też jednak z bardzo ciekawymi pomysłami promocji muzeum w świecie całkiem niewirtualnym, do sąsiadów zza morza
Podpisaliśmy porozumienie z Polską Żeglugą Bałtycką, dzięki niemu na promach kursujących do Szwecji są nasze materiały zachęcające do zwiedzania. Z drugiej strony my proponujemy armatorowi atrakcyjną ofertę zniżki w muzeum dla pasażerów promów. Tak że to spotkanie instytucji kultury i podmiotu ze sfery biznesu tworzy takie wrażenie i taką nadzieję daje, że poszerzymy grono naszych gości właśnie o pasażerów ze Szwecji. To już funkcjonuje.
Cieszy informacja, że nasze książki, nasze materiały promocyjne, wyeksponowane i sprzedawane w sklepiku na promie cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem. Tu nawet nasi partnerzy byli zadziwieni, że jedna z ostatnich publikacji, niezwykle atrakcyjna „Arytmetyka wojny”, przygotowana tak w wersji angielskiej i polskiej, jest bodaj pierwszą książką, która cieszy się ogromnym powodzeniem i jest kupowana przez pasażerów. PŻB było sceptyczne początkowo natomiast to doświadczenie przekonało ich, że są książki, które pasażerowie chcą kupić i chcą czytać. Niekiedy zaczynają lekturę już podczas rejsu.
Co uważa Pan za swój największy sukces w muzeum przez dwa lata szefowania?
Ludzi muzeum. To, że mam świetny zespół, mimo że nastąpiły zmiany, bo część koleżanek i kolegów poszła do nowych zadań w IPN a w okresie wahań finansowych na rynku część osób też szukała lepszych warunków finansowych, pracy. Przyszli jednak nowi ludzie i ta grupa bardzo dobrze funkcjonuje, wykazuje się dużą inwencją i w całym 130-osobowym zespole panuje dobra atmosfera pracy. Przełożonemu daje to satysfakcję, bo w tej dobrej atmosferze ludzie tworzą bardzo ważne, pożyteczne i wartościowe rzeczy.