Nazywam się Sommerfeld. Tajemnicze losy fortepianowego giganta z Bydgoszczy
25-lecie powstania firmy Bruno Sommerfelda
- Zarówno mój ojciec, jak i jego brat nie lubili rozmawiać o przeszłości i trudno było im namówić ich do rozmowy o tym, co działo się przed przyjazdem do Kanady – ubolewa Maureen. - Pracujemy dziś razem z rodziną, aby poskładać jak najwięcej z tej historii. Wiem, że mój ojciec próbował znaleźć jakieś informacje i pisał do ludzi w Polsce 15-20 lat temu. Ale były to czasy przedinternetowe, a on zdążył już w dużej mierze zapomnieć język polski, więc nie przyniosło to żadnych skutków.
W rodzinnych wspomnieniach pojawia się jeszcze jeden ciekawy wątek: Bruno Sommerfeld i jego najstarszy syn zostali w latach 50. zaproszeni do Polski z propozycją ponownego uruchomienia fabryki. Ze względu na napiętą sytuacje polityczną nie skorzystali jednak z zaproszenia.
Bruno senior nigdy już nie wrócił do produkcji fortepianów. Najpewniej uznał, że jest zbyt leciwy, aby zaczynać na nowo, tym bardziej że w Niemczech miałby ogromną konkurencję. Ponadto przeżycia wojenne i utrata niemal całego dorobku życia wywarły na nim zbyt wielkie piętno. Polskę odwiedził jedynie syn Josepha Michael i to na krótko.