3 września 1939 roku, w obliczu nadciągających wojsk niemieckich, Wincenty Witos, trzykrotny premier RP, zdecydował się opuścić rodzinne Wierzchosławice i przenieść do Lwowa. Dzień wcześniej pochował zmarłą żonę. Do pierwotnego celu podróży nie dotarł. Pociąg, którym jechał, został zbombardowany w podrzeszowskiej Rudnej Wielkiej, zaś premier odniósł obrażenia. Po opatrzeniu w miejscowym szpitalu został przetransportowany do Jarosławia, gdzie zaopiekowali się nim miejscowi ludowcy. Polityk znalazł schronienie w Cieszacinie Wielkim, w dworku Jana Drohojowskiego, znanego działacza ludowego, z racji pochodzenia i poglądów nazywanego „zielonym hrabią”.
W Cieszacinie Witos otoczony był troskliwą opieką, przyjmował wielu gości. Wożony był na zmiany opatrunków do Jarosławia. Po drodze odwiedzał okolicznych ludowców, najprawdopodobniej przez kilka dni - w celach rehabilitacyjnych - przebywał także w leśniczówce w lasach Węgierka.
Aresztowanie
Między 16 a 20 września 1939 roku (są różne relacje) do Cieszacina Wielkiego wtargnęli gestapowcy. Zatrzymanie Witosa wywołało domysły, kto mógł przekazać Niemcom informację o jego pobycie. Faktem jest, że wiedziało o tym dużo osób, niemieckie służby mogły taką informację zdobyć chociażby zabezpieczając przyjazd Adolfa Hitlera, który w okolicach Jarosławia przebywał 15 września wizytując niemieckie oddziały. Pojawiały się jednak konkretne nazwiska osób, które miały być odpowiedzialne za wpadkę Witosa. Sam Drohojowski miał wskazywać na niejaką Klotyldę Szembek, która po wojnie była sądzona za podpisanie volkslisty, ale od zarzutu wydania Witosa została akurat uniewinniona.
„Zielony hrabia” nie mógł już w powojennym procesie potwierdzić swoich słów. Paradoksalnie ten - mimo szlacheckiego pochodzenia - ludowy radykał, o faktycznie lewicowych przekonaniach, został w 1944 roku jako „wróg ludu” aresztowany przez NKWD i zmarł z wycieńczenia wiosną 1945 roku w łagrze w Jegolsku na północ od Moskwy.
Zabranego z Cieszacina Witosa umieszczono początkowo w budynku sądu w Jarosławiu i traktowano w miarę dobrze. Miał do dyspozycji dwa pokoje, mógł utrzymywać kontakt ze światem zewnętrznym, opiekę nad nim sprawowali okoliczni ludowcy. W listopadzie 1939 roku Witos został przewieziony do Rzeszowa i umieszczony w tutejszym zamku-więzieniu. Był traktowany jako specjalny więzień. Miał zdecydowanie lepsze warunku pobytu i wyżywienia niż inni aresztanci. Z zachowanych relacji wynika, że mógł się nawet w miarę swobodnie poruszać po więzieniu, czasem odwiedzać innych uwięzionych w ich celach.
„Grupa B”
Jeszcze jesienią lub zimą 1939 roku wieści o przetrzymywaniu Witosa w rzeszowskim więzieniu i próbach nakłonienia go do współpracy z Niemcami dotarły do władz emigracyjnych. Tam zapadła decyzja o próbie wydostania polityka z kraju. Być może obawiano się, że Witos może ugiąć się pod niemieckimi naciskami i stanąć na czele jakiegoś kolaboracyjnego rządu, co mogłoby skomplikować sytuację polityczną legalnych władz i podważyć ich pozycję zarówno w polskim społeczeństwie, jak i w oczach zachodnich sojuszników. Planowano, że po przerzuceniu do Francji Witos wejdzie w skład rządu generała Władysława Sikorskiego, wzmacniając go swym niekwestionowanym autorytetem.
Istotną rolę w wydostaniu Witosa z więzienia i przerzuceniu go na Zachód miała odegrać konspiracyjna siatka bułgarskich dyplomatów, ściśle współpracująca zarówno z polskimi władzami na uchodźctwie, jak i krajowym ruchem oporu. Działała ona pod kryptonimem „Grupa B”. Po wybuchu wojny Bułgaria ogłosiła neutralność. Wielu Bułgarów nie ukrywało jednak sympatii do Polski, przez pewien czas w Sofii nadal mogło funkcjonować polskie poselstwo kierowane przez Adama Tarnowskiego.
W październiku 1939 roku poseł Tarnowski spotkał się pod Sofią z Krumem Cokowem, który przed wojną był radcą handlowym w bułgarskiej ambasadzie w Warszawie. Bułgar zgodził się pomóc w stworzeniu kanału łączności między okupowaną Polską a Francją. Po przyjęciu - za namową Tarnowskiego - funkcji radcy handlowego w Berlinie, wciągnął do działalności innych dyplomatów.
Bułgarzy wykorzystali fakt, że Niemcy pozwolili im jeszcze przez jakiś czas poruszać się po okupowanej Polsce i korzystać z urządzeń dawnej ambasady pod pretekstem finalizowania niezałatwionych jeszcze spraw państwowych. Dyplomaci stali się niezwykle cennymi kurierami, którzy korzystając ze swojego statusu i immunitetu przewozili pieniądze dla polskiego podziemia i korespondencję. Szacuje się, że do lata 1940 roku za ich pośrednictwem do kraju trafiła niebagatelna kwota 3,5 miliona złotych oraz około 3 tysiące listów.
Siatka bułgarskich kurierów obejmowała Berlin, Warszawę, Sofię, Budapeszt i Bukareszt. Dyplomaci wykorzystywali przy tym oryginalne, oficjalne blankiety i dokumenty państwa bułgarskiego, wystawiali zaświadczenia o zatrudnieniu w ich poselstwie ludziom związanym z podziemiem, załatwiali wizy. Pomagali w przerzucie polskich żołnierzy. Bardzo istotną rolę odgrywali w przekazywaniu na Zachód informacji z okupowanych terenów, w tym wiadomości o zbrodniach na ludności cywilnej i represjach.
Za pośrednictwem „Grupy B” bułgarskie środowiska naukowe zostały poinformowane o podstępnym aresztowaniu w listopadzie 1939 roku profesorów krakowskich. Wykorzystując fakt, że niektórzy z uwięzionych byli związani w różny sposób z Uniwersytetem w Sofii, bułgarscy uczeni podjęli interwencje w ich obronie. Międzynarodowe naciski przyczyniły się do zwolnienia po jakimś czasie z obozów koncentracyjnych większości aresztowanych. Bułgarzy pomogli również w wywiezieniu z okupowanej Polski wielu narodowych pamiątek, m.in. przedmiotów osobistych i dokumentów należących do marszałka Józefa Piłsudskiego.
Próba odbicia
Z relacji Kruma Cokowa wynika, że informację o losie Witosa otrzymał on w Berlinie od Iwana Michajłowa, znanego bułgarskiego polityka i rewolucjonisty, mającego prawdopodobnie kontakty z otoczeniem gen. Sikorskiego, który poprosił go o pomoc w wywiezieniu byłego premiera z Polski. Radca handlowy poinformował o tych planach Tarnowskiego, który wkrótce wręczył mu w miarę aktualne zdjęcia Witosa.
W swych powojennych wspomnieniach Cokow pisał:
„W drodze powrotnej z Sofii wpadłem też na parę dni do Warszawy, aby zapoznać się osobiście ze sprawą Witosa i powziąć już konkretną decyzję w jego sprawie, po konsultacji z kierownictwem organizacji podziemnej. […] Moją rolą było wywiezienie go z Generalnej Guberni na Bałkany, skąd miał być przerzucony przez Turcję do Francji”.
Wszystko było dopięte w szczegółach. Załatwiono wizę wyjazdową na fałszywe nazwisko, przygotowano też sfałszowane rozkazy dotyczące przewiezienia więźnia w inne miejsce. Wydostaniem Witosa mieli zająć się ludowcy z Rzeszowszczyzny. W lutym 1940 roku, zgodnie z ustaloną datą, w nocy, pod rzeszowskie więzienie podjechał samochód z ludźmi przebranymi w niemieckie mundury. Niestety, na miejscu okazało się, że stan zdrowia Wincentego Witosa znacznie się pogorszył i nie nadaje się on do transportu. Niemcy zaostrzyli nad nim nadzór. Istniało też ryzyko, że może nie przeżyć ryzykownej podróży. Perfekcyjnie przygotowany plan odbicia byłego premiera nie mógł zostać zrealizowany.
Bułgarscy antyfaszyści jeszcze jakiś czas kontynuowali swą działalność. Niestety wkrótce doszło do dekonspiracji grupy. Schwytany na Węgrzech Cokow całą winę wziął na siebie, twierdząc jednak, że jego współpraca z Polakami była incydentalna. Oskarżony o „sabotowanie niemieckiego dzieła odbudowy Generalnego Gubernatorstwa” został skazany na 5 lat więzienia. Karę odbywał w Warszawie. W przeddzień wybuchu Powstania zdołał uciec, zaś już po wybuchu walk wydostać się ze stolicy. Po wojnie Cokow był represjonowany przez bułgarskie władze komunistyczne pod zarzutem współpracy z przedwojennym reżimem, siedział w więzieniu. Po zwolnieniu osiadł w Polsce, ożenił się z pielęgniarką, którą poznał siedząc w niemieckim więzieniu. Zmarł w 1994 roku.
Dalsze losy Witosa
W marcu 1940 roku Witos został przewieziony do Berlina, a stamtąd - ze względu na pogarszający się stan zdrowia - do sanatorium w Poczdamie. W maju polityk trafił do Zakopanego. W lutym 1941 roku pozwolono mu na powrót do rodzinnych Wierzchosławic, gdzie miał pozostawać pod ścisłym nadzorem władz niemieckich.
Tymczasem we władzach emigracyjnych wciąż tliła się myśl wydostania Witosa z kraju. Pojawiały się pomysły, że ma zostać premierem rządu emigracyjnego, a nawet prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźctwie. W lecie 1944 roku zapadła ostateczna decyzja o wywiezienia Witosa z Generalnej Guberni. Na Zachód miał zostać przerzucony drogą lotniczą w ramach operacji „Most”. Ostatecznie, z powodu m.in. kryzysu politycznego na emigracji, plan nie wypalił, Witos do końca okupacji ukrywał się przed Niemcami. Zmarł w Krakowie 31 października 1945 roku.