Prof. Kłoczowski o powstaniu warszawskim: Debata o jego sensie będzie trwała, póki istnieje Polska

Aleksandra Dunajska
Jerzy Kłoczowski w styczniu 1945 roku
Jerzy Kłoczowski w styczniu 1945 roku Archiwum rodziny Kłoczowskich
- Niezależnie od oceny decyzji polityków, dowódców, ważne jest zrozumienie reprezentantów mojego pokolenia - mówi prof. Jerzy Kłoczowski, uczestnik powstania warszawskiego, żołnierz pułku "Baszta", lublinianin.

W piątkowych uroczystościach z okazji 70. rocznicy Powstania Warszawskiego ma wziąć udział ok 1200 uczestników walk z całego świata. Będzie Pan wśród nich?

Tak. To zupełnie niezwykła sprawa, tym bardziej, że dla części z nas to może być ostatnie spotkanie, w końcu jesteśmy dziewięćdziesięciolatkami.

Jak zawsze przy okazji rocznicy odżywa dyskusja na temat: czy powstanie miało sens...

Powtarzam często, że ta debata będzie trwała, póki będzie Polska i Polacy. To zresztą dotyczy wszystkich powstań, nie tylko warszawskiego. Niezależnie jednak od tej dyskusji, od oceny decyzji polityków, dowódców, ważne jest zrozumienie reprezentantów mojego pokolenia, którzy w powstaniu walczyli. To ludzie, dla których już od momentu wybuchu wojny sprawa wolności była najważniejsza. Ja i moi rówieśnicy byliśmy wychowani w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy wzorem byli powstańcy z 1863 roku. Żywe było w nas pojęcie służby dla kraju.

Powiedział Pan niedawno, że nie wyobraża sobie, żeby latem 1944 r . – ze względu na ówczesną atmosferę w Warszawie – był rozkaz o zawieszeniu akcji „Burza” i zakazie walk z Niemcami

Pamiętajmy, że ponad rok wcześniej były wydarzenia w gettcie: powstanie, zniszczenie dzielnicy żydowskiej. Mieliśmy kontakt, jeszcze przed powstaniem z 1944 r., z przedstawicielami Żydowskiej Organizacji Bojowej. Podkreślali, że jedyną drogą jest walka. Po likwidacji getta terror w Warszawie się wzmógł, słyszało się ciągle o rozstrzeliwaniach mieszkańców. Wszystko to sprzyjało obawie, że hitlerowcy zrobią nam drugie getto, że planują ostateczne rozprawienie się z Warszawą. Nie chcieliśmy do tego dopuścić, pragnęliśmy walczyć. Podobne nastroje panowały też wśród wielu cywilnych mieszkańców stolicy.

Skąd takie różnice w ocenach powstania przez jego uczestników? Jedni mówią o katastrofie, inni że to był wspaniały wybuch zbiorowego sprzeciwu. Stanisław Likiernik, żołnierz Kedywu, podkreśla w wydanej ostatnio książce, że powstanie wybuchło za wcześnie. Krytykuje też decyzje dowództwa.

To są osobiste oceny, każdy ma do nich prawo. Pamiętajmy też, jak złożony jest to problem: przy całym tragizmie wydarzeń, okrucieństwie hitlerowców, liczbie ofiar. Sposób dowodzenia to oczywiście odrębna kwestia, chociaż jako historyk muszę powiedzieć, że ciągle ten temat wymaga dogłębnego opracowania. Mam wrażenie, że najwięcej negatywnych ocen powstaniu wystawiają ludzie młodszego pokolenia, którzy chyba nie rozumieją, że wtedy trzeba było ratować Polskę. Niektórzy też twierdzą, że w 1939 r. trzeba było skapitulować przed Hitlerem, tak, jak to zrobili Czesi. Że dzięki temu nie ponieślibyśmy aż takich strat.

Walczył Pan w powstaniu od pierwszego dnia.

I do samego końca. W „Baszcie”, w dowodzonym przeze mnie plutonie, byli Adam Stanowski i Jan Józef Lipski. Co ciekawe w 1989 r. zostaliśmy wszyscy trzej senatorami. 1 sierpnia byliśmy świadomi ryzyka, ale skupialiśmy się na zadaniach, na odpowiedzialności za innych ludzi. Pierwszego dnia otoczyliśmy gmach esesmanów, ale dowództwo zdecydowało, że szturm się nie opłaca, bo ryzyko jest za duże. Wycofaliśmy się. Każdego dnia przez cały ten czas byliśmy wszyscy na granicy życia i śmierci. Ostatniego dnia walk na Mokowie straciłem prawą rękę.

Jak powstańcze doświadczenia wpłynęły na Pana późniejsze życie?

To jest dłuższa historia, sięgająca także okresu przed Powstaniem. Nasze wychowanie w Baszcie to było kształtowanie postaw obywatelskich, odpowiedzialności, szkoła demokracji. A jednocześnie doświadczenie braterstwa, solidarności, tego, że można liczyć na ludzi. To na pewno oddziałuje na późniejsze pojmowanie świata. Bardzo mnie np. razi, że pojęcie służby właściwie wyszło dzisiaj z użycia.

Drażni Pana marketingowe wykorzystywanie Powstania: koszulki, klocki, konkursy modowe na powstańczą stylizację?

Szczerze mówiąc nie bardzo zwracam na to uwagę. Może to sposób na zainteresowanie młodych historią? Ale niektórych nie trzeba chyba do niej przekonywać. W środę w Muzeum Powstania Warszawskiego podczas uroczystości były dziesiątki młodych wolontariuszy, niesłychanie życzliwych. To budujące.

Poznaj Tajemnice Państwa Podziemnego:
"Tajemnice Państwa Podziemnego" to dokumentalny serial historyczny wyprodukowany przez Polska Press Grupę we współpracy z Muzeum Powstania Warszawskiego. Patronem medialnym jest miesięcznik "Nasza Historia".

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Ukraińcy to teraz nasi "przyjaciele". A jak staną na nogi za nasze pieniądze to nam odpowiednio odpłacą.
G
Gość
Oczywiście polscy politykierzy łatwo szafują życiem i zdrowiem swoich obywateli. Tak było i jak widać jest dalej. Teraz postanowili ukarać Rosję nie sprzedając jej wieprzowiny i jabłek. Bo jak powiedział Urban rząd się wyżywi. A obywatele? Zawsze mogą wyjechać.
e
ewa
Powstanie Warszawskie to wielka tragedia Polakow, polskiej mlodziezy i inteligencji. Nalezy oddac hold poleglym powstancom i wymordowanej ludnosci Warszawy. Ale nie nalezy mylic 2 rzeczy. Bohaterstwo to piekna sprawa, nie nalezy jednak szafowac zyciem innych. Sprawa byla z gory przegrana, jak zwykle decyzje podejmowaly osoby niekompetentne, ktorych na barykadach nie bylo. Pan OKULICKI I BOR-KOMOROWSKI powinni byli byc sadzeni za holocaust, jaki swoimi decyzjami spowodowali. Niemcy zabijali dzieci od 14 roku zycia na rozkaz Hitlera po wybuchu powstania, codziennie mordowali po okolo 30.000 Warszawiakow, a dowodcy AK wypuscili bezbronne dzieci na miasto, ktore w proporcji 1 do 3 mialy zwalczyc " SIEKIERAMI , LOMAMI i KOLOFAMI " / wypowiedz plk Chrusciela/ czolgi niemieckie. Jeszcze jeden dramat narodu polskiego, za ktory placimy doi tej pory. Brak inteligencji, brak elit. Ciekawe, ile czasu potrzeba, zeby to sie odbudowalo. Latwo odbudowac domy, ale jesli w lancuszku przekazywania wartosci, wiedzy brakuje jakiegos ogniwa, lancuch jest przerwany.
d
dr Marco
Wielki polski pisarz Marek Hłasko w czasie Powstania widział i opisał, jak 6 Ukraińców gwałciło dziewczynę którą znał z osiedla, a potem łyżką wyjęli jej oczy śmiejąc się i dowcipkując jakby nigdy nic.
s
superrolnik
dumnie będą prężyć się kombatanci - Ci co pilnowali pół makowych w Afganistanie.
o ten towar to bądźmy spokojni!
s
superrolnik
kiej by co, to rządowymi tupolewami zasypiemy naszych wrogów.
a to broń straszliwa, a i komisyja okrutna po takim ataku weźmie w krzyżowy ogień pytań pokonanych agresorów...
j
jedno oko na maroko
jest jakaś organizacja na wzór legionistów marszałka gdzie można należeć mimo że z legionistami nic wspólnego nie mamy również dla powstańców warszawskich.Przecież niedługo powstańców zabraknie i odejdą na wieczną służbę ,ale przecież kombatanci muszą być.
Z
Zezem na wprost
Z tym niedouczonym hałatajstwem ? Może -co nie daj Bóg -jak Putin zastuka lufami czołgów do naszych drzwi to pójdą po rozum do głowy ........bo dzisiaj tu DU*A rządzi -a o bezpieczeństwie Państwa decyduje Biedroń,Grodzka,Palikot ,Koziej i jeszcze paru posowieckich cieniuchów.
A
Administrator
To jest wątek dotyczący artykułu Prof. Kłoczowski o powstaniu warszawskim: Debata o jego sensie będzie trwała, póki istnieje Polska
P
PW
j/w
Wróć na naszahistoria.pl Nasza Historia